Przy leśnej drodze łączącej Rumię ze Zbychowem, około dwóch kilometrów na południe od Góry Markowca, znajduje się tajemniczy pomnik w kształcie głazu ze śladem po żeliwnej tablicy, wielokrotnie opisywany na łamach lokalnej prasy – także w niniejszej rubryce. Dotychczas istniało kilka teorii na temat jego dziejów. Dzięki przeprowadzonym w ostatnich miesiącach badaniom udało się ustalić związane z nim szczegóły.
Pierwszym krokiem na drodze poznania historii nietypowego pomnika było odkrycie i zabezpieczenie pozostałości żeliwnej tablicy dokonane przez badaczy lokalnej historii – m.in. Jerzego Romela i Kazimierza Klawitera. Tablica rozbita na dziesiątki większych i mniejszych elementów ujawniała dwie zasadnicze informacje: pomnik poświęcony był cesarzowi Wilhelmowi, zdobiła go data 22 marca 1897 r.
Pierwsza kompleksowa teoria dotycząca monumentu zakładała, że zagórski obiekt jest tzw. kamieniem myśliwskim upamiętniającym cesarskie polowanie. Podobne głazy można współcześnie odnaleźć w dawnych Prusach Wschodnich oraz na Śląsku.
Oznaczałoby to, że 22 marca 1897 roku Rumię i Zagórze odwiedził sam cesarz Wilhelm II Hohenzollern. Miał rzekomo upolować w naszych lasach głuszca (gatunek ptaka), od którego wydarzenia miejsce nazwano „Auerhahn” (z niem. „głuszec”). Stąd miała się też wziąć nazwa leśnej restauracji Eduarda Claassena, która istniała na przełomie XIX i XX wieku w bezpośrednim sąsiedztwie pomnika.
Mimo iż teoria wydawała się prawdopodobna, przegląd pruskich gazet z marca 1897 roku całkowicie ją wyklucza - z całą pewnością można stwierdzić, że 22 marca 1897 roku cesarska para przebywała w Berlinie, o czym informowano szczegółowo na łamach prasy (np. w marcowych wydaniach toruńskiego Thorner Presse z 1897 r.). Obecność Wilhelma II w stolicy miała związek z ważnymi obchodami, które mają też znaczenie dla dziejów zagórskiego pomnika.
Dzień 22 marca 1897 roku był dniem wyjątkowym w całym Cesarstwie Niemieckim. Równo sto lat wcześniej - 22 marca 1797 roku - urodził się dziadek Wilhelma II - Wilhelm I, nazywany Wielkim lub Białobrodym. Zmarły w 1888 roku cesarz był jedną z najważniejszych postaci w pruskiej historii. W czasie swojego długiego życia doprowadził do odrodzenia Cesarstwa Niemieckiego. Nic więc dziwnego, że chcąc uhonorować zasługi monarchy, hucznie świętowano setną rocznicę jego urodzin.
Na dzień 22 marca 1897 roku w całym kraju zaplanowano oficjalne obchody (tzw. „Die Hundertjahrfeier”). W tym czasie organizowano akademie, spotkania, składano wieńce i... wznoszono pomniki. Nie inaczej było w pruskim wówczas Zagórzu.
Dzień 22 marca 1897 roku okazał się więc ważnym pruskim świętem i to z nim związana była data wyryta na żeliwnej tablicy przytwierdzonej dawniej do kamienia. To przypuszczenie potwierdziła wnikliwa analiza jej pozostałości. Wśród liter układających się w słowa „Wilhelm” dostrzec można dość wyraźny napis „Grosse”, czyli „Wielki”. Taki tytuł dodawano wyłącznie Wilhelmowi I.
Zagadką pozostawały okoliczności erekcji pomnika. Czy wzniósł go Eduard Claassen, właściciel leśnej restauracji w celach, nazwijmy je, marketingowych? A może powstał on z inicjatywy samych mieszkańców? Odpowiedź na te pytania przyniosła dopiero dalsza kwerenda pruskiej prasy. A konkretniej gdańskiego dziennika „Danziger Courier” z 26 marca 1897 roku. W periodyku, wśród licznych depeszy z prowincji, znajdował się opis obchodów „Die Hundertjahrfeier” w Zagórzu.
Artykuł opisywał przebieg wizyty w zagórskich lasach 41 umundurowanych pracowników okolicznych nadleśnictw: gniewowskiego, wejherowskiego, oliwskiego i chylońskiego. Według autora relacji leśnicy zasadzili z okazji stulecia urodzin Wilhelma I pięć okolicznościowych dębów, które nazwali na cześć pruskich bohaterów narodowych: Wilhelma I, Fryderyka III, Wilhelma II (wówczas panującego), Bismarcka oraz grafa Moltke.
W artykule nie wspomniano o okolicznościowym kamieniu, a mimo to przytoczone szczegóły geograficzne (bliskość dworca, informacja o gospodzie Nehringa) wskazywały, że oficjalna część obchodów musiała odbywać się właśnie w okolicy zagórskiego pomnika.
Historyczną zagadkę udało się wstępnie rozwikłać dopiero po ponownej analizie pozostałości tablicy. Pomieszane, trudne do połączenia litery i fragmenty wyrazów, po lekturze wspomnianego doniesienia prasowego zaczęły odkrywać swoją tajemnicę. Możliwe stało się połączenie lub odkrycie nowych słów: „Oberförstereien” („nadleśnictwa”) czy fragmentów nazw „Oliva”, „Gnewau”, „Kilau” i innych. Zgadzały się one ze szczegółami podanymi w „Danziger Courier z 26 marca 1897 r. Ze względu na zły stan tablicy na tym etapie wciąż nie można było jednak z całą pewnością połączyć artykułu o okolicznościowych dębach z zagórskim pomnikiem.
Tym razem z pomocą przyszło jedno z najcenniejszych zdjęć dawnego Zagórza znajdujące się w zbiorach Kazimierza Klawitera. Przedstawia ono restaurację leśną Auerhahn z ok. 1900 roku. W tle zdjęcia widać zarysy słupków otaczających pomnik oraz tajemnicze pionowe kształty.
Dobra jakość fotografii i możliwości dzisiejszych programów graficznych pozwoliły maksymalnie zbliżyć i wyostrzyć te nietypowe elementy. Okazało się, że są to... młode, zadbane, kilkuletnie dęby przywiązane do drewnianych osłonek. Umieszczono je wewnątrz placu wydzielonego kamiennymi słupkami. Są to te same drzewa, o których zasadzeniu pisał „Danziger Courier”.
Charakterystyczny kamień upamiętnia więc wizytę delegacji okolicznych nadleśnictw, która z okazji 100-lecia urodzin Wilhelma I zasadziła pięć pamiątkowych dębów, pomiędzy którymi wystawiono niewielki pomnik z żeliwną tablicą. Dzięki zachowanym artykułom prasowym znany jest dokładny opis obchodów, który wraz z tłumaczeniem przytaczam w ramce obok.
Okazuje się więc, że w obrębie pomnika brakuje nie tylko żeliwnej tablicy, ale i pamiątkowych drzew, które mogły ulec zniszczeniu już w pierwszych latach po I wojnie światowej. Na szczęście pamięć o nich – i o całym obiekcie – przetrwała do czasów współczesnych.
Za udostępnienie zbiorów serdecznie dziękujęmy Kazimierzowi Klawiterowi.
* Artykuł pt. „Pomnik Wilhelma” ukazał się w Rumskich Nowinach z grudnia 2016 r.