Tuż obok placu zabaw i rowerowego pumptracka, w samym środku Lotniska, grupa zapaleńców już od kilku lat ma swoją „miejscówkę”. Samodzielnie budują i modyfikują tam linie, czyli krótkie trasy pozwalające skakać i wykonywać triki na specjalnie dostosowanych rowerach.
Rumski bikepark wzięli pod opiekę lokalni pasjonaci freeride’u, czyli luźnej, nieformalnej odmiany kolarstwa górskiego. Nie walczą o punkty i nie potrzebują kosztownej infrastruktury. Obiekt wymaga jednak zaangażowania i wolnego czasu, dlatego nieformalni opiekunowie terenu przy ul. Sędzickiego i Bojanowskiego zawiązali grupę.
Nazywają się North Side Crew (w wolnym tłumaczeniu ekipa z północy). Nie tylko dbają o rumski bikepark, ale i budują zasięgi w mediach społecznościowych, publikując efektowne zdjęcia i filmy, a nawet noszą ubrania z logo swojej grupy.
Stali członkowie to około 20 osób – od nastolatków po dorosłych – które regularnie angażują się w różne akcje, na przykład tak zwane jamy, czyli luźne spotkania na wspólne korzystanie z toru. Dołączają do nich freeride’owcy z Wejherowa, Gdyni czy Gdańska, a czasami nawet goście z innych regionów Polski.
– To miejscówka głównie młodych ludzi, którzy się uczą. Łapiemy się tutaj nawzajem w wolnym czasie, razem sprzątamy. Na taki przykładowy „dig jam” czasami potrafiło przyjść 30 osób. Rumia jest fajna pod tym względem, że nasz rejon jest mega pokojowy i dużo ludzi nam pomaga. Pani z domu obok udostępniła nam wodę, ktoś wpadł z koparką, ktoś załatwił taniej jakieś materiały czy przywiózł zza Gdańska za darmo gumy, z których budujemy linie – wyjaśnia Kuba z North Side Crew, jeden ze społecznych opiekunów rumskiego bikeparku.
Co udało się już zbudować? Obecni społeczni opiekunowie toru – w tym Kuba, Kamil, Stas, Amadeusz czy Kasper – regularnie organizują wspólne porządkowanie i przebudowywanie linii.
Do tej pory dwukrotnie podwyższali speedboxa, czyli najwyższy zjazd i zbudowali kickera, czyli wyprofilowaną skocznię. Powstała też tzw. rakieta – skocznia dla bardziej zaawansowanych – oraz stoły, jak nazywa się skocznie z płaskimi szczytami. Początkujący mogą skorzystać z małej linii, która nie wymaga wyjątkowej wprawy.
– Włożyliśmy tu już sporo pieniędzy i staramy się, żeby miejscówka była family-friendly (prorodzinna – przyp. red.). Jeśli się wywrócisz, to nic się nie stanie. Trasa ma przede wszystkim przygotować młodych ludzi przed jeżdżeniem gdzieś w terenie, gdzie nie ma już zabawy – wyjaśnia opiekun toru.
Liczba osób jeżdżących na MTB (rowerach przeznaczonych do jazdy w górzystym terenie), w różnych odmianach, rośnie w szybkim tempie.
Freeride’owcy z Rumi z zazdrością zerkają na duże, zagraniczne obiekty i mają już konkretne plany, które pozwoliłyby uregulować działanie bikeparku na Lotnisku.
– Chciałbym zrobić tutaj, jeżeli uda mi się przez Budżet Obywatelski, taką „La Pomę” w wersji mini. To słynny bikepark w Hiszpanii, w Barcelonie. Niektóre hopki wyglądają tam dosłownie jak dzieło sztuki, aż trudno to opisać – opowiada Kuba.
Do rowerowej społeczności z Rumi można dołączyć np. na facebookowej grupie „North Side Crew” (facebook.com/groups/dziki3city), która gromadzi już 1200 osób. Tam pasjonaci rozmawiają o spotkaniach i trasach czy dzielą się swoimi nagraniami. Ponad 1000 osób śledzi też instagramowy profil ekipy (@north_side_crew).