Boża Przystań jako łaźnia dla osób bezdomnych działa w środy i soboty – w godzinach 8:00-12:00. W niewielkim lokalu przy ul. Abrahama każdy może skorzystać z kąpieli, ogolić się, ostrzyc, umyć zęby, a nawet wstępnie opatrzyć skaleczenia czy odparzenia.
Wszyscy potrzebujący otrzymują też czystą bieliznę i odzież – spodnie, koszulki, swetry, czapki, rękawiczki czy plecaki. Warunek to trzeźwość, która jest sprawdzana przy wejściu.
Regularnie zagląda tutaj nawet do 60 osób, które są bezdomne – z konieczności lub z własnego, trudnego wyboru. W większości są to panowie, choć w progach Bożej Przystani co jakiś czas stają też kobiety. Wcześniej wszyscy przychodzili do lokalu przy ul. Abrahama głównie po kąpiel i czystą odzież, a od listopada 2023 roku także po to, by przenocować w godnych i bezpiecznych warunkach.
Jak mówi Anna Majzon-Wójtowicz, prezes Fundacji „Z Miłości”, która prowadzi placówkę, oferowanie tej formy pomocy nie byłoby możliwe bez zaangażowania 26 wolontariuszy oraz wielu darczyńców, którzy na bieżąco dbają o uzupełnianie zapasów. Takie wsparcie dla bezdomnych to gest mogący nie tylko poprawić ich los, ale i skłonić do pracy nad sobą.
– Dajemy tym ludziom nowy początek. W jakimś sensie zapobiegamy wykluczeniu społecznemu, bo taka osoba jest inaczej traktowana, kiedy schludna i czysta wejdzie do urzędu, apteki czy środka komunikacji. Brud stygmatyzuje tych ludzi. Tu zmieniają się ich nawyki. Mają „apetyt” na to, żeby lepiej wyglądać, a dzięki temu jest im też łatwiej znaleźć jakąkolwiek pracę. Nawet jeżeli chcą komuś zgrabić ogródek za drobne pieniądze, bo mają na przykład zajęcia komornicze, to chętniej ktoś im zaufa i wysłucha – mówi Anna Majzon-Wójtowicz, prezes Fundacji „Z Miłości”.
Ciepłe schronienie, czyli działająca od listopada ogrzewalnia, to kolejny krok. Nie ryzykując napaści, pobicia lub wychłodzenia, bezdomni mogą spędzić tutaj każdą zimową noc – od godziny 19:00 do godziny 7:00 następnego dnia. Nad porządkiem czuwają w tym czasie dwie osoby.
Zdarza się, że godne przetrwanie życiowego kryzysu staje się impulsem, by powrócić do „normalności”.
– Mamy tu zupełnie różne historie. Osób, które na przykład tragicznie zniosły jakąś sytuację rodzinną typu rozwód i po prostu wyszły z mieszkania, zostawiając wszystko. Żyją 5-10 lat na ulicy, natomiast cały czas jest w nich ta duma, która powoduje, że nie wrócą do domu. Są też osoby, które się uzależniły i nie potrafią inaczej żyć. Czasami ludzie w nałogach, którzy z różnych przyczyn znaleźli się na ulicy, podnoszą się, idą do ośrodków i robią terapię. Niekiedy po 2 latach wracają do normalnego życia i pracują, czasami trwa to nawet krócej - wyjaśnia założycielka Bożej Przystani. – Przez jakiś czas pojawiał się tutaj na przykład przedstawiciel handlowy, który znał kilka języków. Nie mogliśmy na to patrzeć. To był naprawdę elokwentny, wykształcony człowiek. Niestety, jego firma upadła, gdy był jej znaczącym pracownikiem, a rodzina się od niego odsunęła i został sam, żona zabrała dzieci. Po prostu zaczął topić smutek w alkoholu, natomiast po jakimś czasie dźwignął się i już do nas nie przychodzi – podaje za przykład.
Organizację można na bieżąco wspomagać rzeczowo i finansowo – obecnie koszty i wysokie rachunki generuje przede wszystkim zimowa ogrzewalnia. Fundacja z chęcią przyjmuje też dary, które przydadzą się w codziennej działalności. Najważniejszy, zawsze potrzebny podarunek to pakiety bielizny (majtki i skarpetki), odzież męska, kosmetyki i płyny do mycia czy dezodoranty.
Działalność Bożej Przystani można też regularnie wspierać przez portal Patronite.