Poniedziałek, 23 grudnia 2024
RumiaTV
Fundusze krajowe Fundusze UE
BIP Rumia powiększ czcionkę pomniejsz czcionkę Zwiększ kontrast Zmniejsz kontrast

„Niemcy stworzyli w rejonie Rumi prawdziwą sieć umocnień”


„Niemcy stworzyli w rejonie Rumi prawdziwą sieć umocnień”29.07.2020 r.


Kamil Anduła to jeden z najlepszych polskich historyków zajmujących się tematyką walk w rejonie Pomorza w 1945 roku. Na co dzień pracuje w warszawskim Wojskowym Biurze Historycznym, jest autorem licznych publikacji oraz monografii „1. Warszawska Brygada Pancerna im. Bohaterów Westerplatte”.  W rozmowie z Dariuszem Rybackim, autorem serii „Świadkowie historii”, opowiada o kulisach walk sowiecko-niemieckich z wiosny 1945 roku.

Początek roku 1945 przyniósł Europie wznowienie działań na wszystkich frontach II wojny światowej. Także na froncie wschodnim, który od 1944 roku przesuwał się coraz bardziej w głąb ziem polskich.

Styczeń roku 1945 wiązał się z zakończeniem pauzy operacyjnej. Front wschodni stał wówczas na rzece Wiśle. Początkowo spod Warszawy wyszło uderzenie w kierunku samego Berlina. W ciągu dwóch tygodni wojskom sowieckim udało się dotrzeć aż do Odry. W ataku na stolicę III Rzeszy przeszkodził jednak fakt, że na północ od pozycji Armii Czerwonej, na Pomorzu, zebrało się duże zgrupowanie wojsk niemieckich. Przed szturmem na Berlin należało to zagrożenie zlikwidować. Dlatego podjęto decyzję o wycofaniu części wojsk z pozycji na zachodzie i uderzenie w okolicach Kołobrzegu. W pierwszej fazie tzw. operacji pomorskiej rozbito siły niemieckie na dwie grupy, z których jedna zaczęła cofać się w stronę Gdyni – mówi Kamil Anduła.

Podobnie jak we wrześniu 1939 roku także i tym razem walki przesuwały się z zachodu na wschód – odwrotnie do kierunku działań wojsk radzieckich podejmowanych w niemal całej Polsce. Obie strony miały też zgoła odmienne zadania taktyczne.

Siły niemieckie w rejonie Gdyni były zdeterminowane, aby jak najdłużej związać Rosjan na tym pobocznym kierunku operacyjnym i zadać im jak największe straty. Z kolei Rosjanom zależało na czymś zupełnie przeciwnym, oszczędzeniu jak największej liczby ludzi i sprzętu, aby potem zasoby te mogły być wykorzystane w najważniejszej operacji: zdobyciu Berlina – wyjaśnia historyk.

Pierwszym z miast Małego Trójmiasta Kaszubskiego, które objęli swoim zasięgiem czerwonoarmiści, było Wejherowo. Zdobyte zostało względnie łatwo, chociaż nie bez walk. Również w Redzie nie utworzono węzła obronnego, tę miejscowość wojska sowieckie wzięły „z marszu”. Linię obrony zorganizowano dopiero w Rumi.

O ile Wejherowo było pozycją opóźniającą, którą Niemcy skutecznie wyzyskali, to rejon Rumi i Zagórza był punktem, które byli zdeterminowani bronić dłuższy czas. Okolice tych miejscowości sąsiadowały ze wzgórzami, na których wojsko niemieckie rozlokowało stanowiska baterii przeciwlotniczych. Broń przeciwlotnicza miała to do siebie, że działa większego kalibru: 88 mm i 105 mm mogły prowadzić też ostrzał naziemny. Ponadto już od 1944 roku stanowiska te umacniano okopami, rowami i schronami. Można powiedzieć, że Niemcy stworzyli w rejonie Rumi prawdziwą sieć umocnień, teren był bardzo dobrze przygotowany do obrony – opowiada Kamil Anduła.

Szybko okazało się, że przygotowana przez Niemców „twierdza” będzie bardzo trudna do zdobycia, stąd dowództwo sowieckie wkrótce podjęło decyzję o zmianie kierunku natarcia.  

Decydującym momentem walk na kierunku Rumia-Zagórze był okres między 12 a 16 marca. Po tym czasie uznano, że realizowany będzie inny wariant, czyli uderzenie na Gdynię od południa. Warto jednak pamiętać, że walki pod Rumią toczyły się w zasadzie aż do zdobycia portu w Gdyni. Nie miały one jednak już takiego natężenia. Ostatecznie w okolicy Sopotu rozdzielono wojska niemieckie na zgrupowanie gdyńskie i gdańskie, potem kontynuowano walki aż do ostatecznego odbicia obu miejscowości – relacjonuje rozmówca.

W walkach o okolice Gdyni brała udział także 1. Brygada Pancerna im. Bohaterów Westerplatte, którą w okresie PRL-u szczególnie chętnie mitologizowano. Jak się okazuje, tworząc obraz daleki od prawdy.

W przeddzień walk o Rumię jednostka była cieniem swojej dawnej siły, a mimo to polscy komuniści uznali, że włączenie jej do walk o ten rejon będzie miało właściwy wymiar propagandowy. Należy jednak pamiętać, że mimo polskiego rodowodu w jej szeregach służyło wielu Rosjan, szczególnie w kadrze oficerskiej. Uzupełnienia dokonane w przeddzień walk składały się głównie z niedoświadczonych żołnierzy i sfatygowanych czołgów. To przełożyło się na straty – uzupełnia historyk.

Fundusze zewnętrzne
Kalendarz wydarzeń