Dzięki podejmowanym przez urząd miasta działaniom rumskim pszczołom żyje się coraz lepiej – na czym zyskują także mieszkańcy. Te pasiaste owady to jedne z najistotniejszych stworzeń dla całego ekosystemu. Warto spojrzeć na te zwierzęta oczami pasjonatów i zastanowić się nad tym, co my możemy zrobić dla pszczół.
Małżeństwo Małgorzata i Ryszard Vossowie to pasjonaci pracujący z pszczołami od 40 lat, wiedzą o tych owadach niemal wszystko. Ich „podopieczne” korzystają z dobrodziejstwa przyrody na terenie naszego miasta.
– Mój małżonek praktycznie od urodzenia jest związany z pszczołami, jest to jego rodzinna tradycja, jego ojciec miał pasiekę – wspomina Małgorzata Voss. – Taką pasiekę tworzy kilka rodzin pszczelich, a rodzina pszczela zamieszkuje jeden ul. W okresie letnim jeden taki ul zamieszkuje około 50 tysięcy pszczół robotnic, około 2 tysięcy trutni i tylko jedna królowa. My posiadamy średnio około 25 rodzin pszczelich, z czego w Rumi jest ich 5. W całym mieście jest pewnie kilkadziesiąt takich rodzin. Jak się przy nich pracuje? Nie można tego określić jednym zdaniem, podręczniki o hodowli pszczół liczą niekiedy kilkaset stron. Każdy sezon w pasiece jest inny i niepowtarzalny – dodaje.
Praca z pszczołami jest też bardzo czasochłonna, uczy pokory i wymaga zaangażowania przez cały rok. Na wiosnę przyroda budzi się do życia, a te małe stworzenia są jej niezbędne. Wówczas małżeństwo przygotowuje pszczele rodziny do zbierania nektaru oraz dba o ich kondycję. Natomiast zimą, kiedy owady odpoczywają, trzeba zadbać o sprzęt oraz stan „pszczelich domów”.
– W okresie wiosenno-letnim pracy jest bardzo dużo i nie można sobie pozwolić na dłuższe wyjazdy. Jest to okres wytężonej pracy pszczół, a tym samym ich opiekunowie muszą w odpowiednim terminie przygotować rodziny do zbierania nektaru, co oznacza ustawienie tzw. miodni na ule. Lato to również czynności związane z wymianą matek, zwalczaniem nastroju rojowego poprzez systematyczne przeglądy itd. Kolejny etap to miodobranie, z czym wiąże się wiele czasochłonnych czynności. Na terenie północnych Kaszub, gdzie pożytki pszczele (substancje pozyskiwane z roślin – przyp. red.) są niewielkie, aczkolwiek urozmaicone i często niepowtarzalne, miodobranie odbywa się dwu- lub trzykrotnie. Po ostatnim miodobraniu następuje zdejmowanie miodni, do tego dochodzi układanie gniazd, karmienie pszczół oraz podawanie leków. Zimą pszczoły odpoczywają, ale nam nie ubywa obowiązków. W tym czasie przygotowujemy sprzęt do kolejnego sezonu: wytapiamy wosk, czyścimy ramki, remontujemy ule. Są to dość żmudne zajęcia. Więksi producenci w okresie zimowym dodatkowo prowadzą sprzedaż produktów pszczelich – opowiada Ryszard Voss.
Ogromny wpływ na działalność pszczelarzy, tak jak w przypadku całej branży rolniczej, mają warunki pogodowe oraz otaczająca nas roślinność. Pod tym względem Rumia im sprzyja, ponieważ samorząd regularnie sadzi rośliny miododajne i zadrzewia tereny, które razem z płynącą przez miasto rzeką tworzą korzystny dla bytowania pszczół klimat. Władze gminy dbają o to, by rabaty i ogrody kieszonkowe pojawiały się w każdej dzielnicy, nie brakuje też specjalnych budek dla owadów. Równocześnie realizowane są proekologiczne akcje, takie jak „Sadzonka za odpady”, dzięki którym mieszkańcy sadzą miododajne rośliny w swoich prywatnych ogródkach.
– Dobre pożytki towarowe (z nich pszczoły zbierają nektar i pyłek umożliwiających produkcję miodu – przyp. red.) zapewnia rzepak, gryka i facelia. Z krzewów i bylin: maliny, jeżyny, irgi, żylistek szorstki, pęcherznica, głóg, szałwia, śnieguliczka, tawuła, lawenda, mniszek lekarski. Natomiast wśród drzew prym wiodą: lipa, robinia akacjowa, wszelkie odmiany klonu oraz sady – wymienia Małgorzata Voss.
Jak podkreślają nasi rozmówcy, znaczenie gospodarcze pszczół jest nie do przecenienia: zapylają one ok. 70% roślin niezbędnych człowiekowi do życia, ponad połowa żywności goszczącej na naszych stołach stanowi efekt ich pracy.
– To nie tylko owoce, ale również wszystkie warzywa, nasiona, przyprawy. Bawełna czy kawa to także zasługa pszczół – doprecyzowuje pasjonatka.
Każdy z nas może odwdzięczyć się pszczołom za ich pracę poprzez sadzenie miododajnych drzew zamiast tui czy innych iglaków, zakładanie łąk kwietnych na miejscu wypielęgnowanych trawników czy też po prostu pielęgnację roślin doniczkowych na parapetach i balkonach.
– Wszystko to tworzy korzystne środowisko zarówno dla pszczoły miodnej, jak i innych dzikich zapylaczy, które są niezbędne dla równowagi ekosystemu. Warto mieć to na uwadze – podkreśla Małgorzata Voss.
– I jak tu nie wspierać pasiecznych inicjatyw? – podsumowuje z uśmiechem burmistrz Michał Pasieczny.