Rozmowa z Marią Bochniak, wiceprzewodniczącą Rady Miejskiej Rumi, na temat idei samorządności, wyzwań oraz problemów, z jakimi mierzą się aktualnie polskie miasta – w tym Rumia.
Maria Bochniak: Szczególnie ważną. Samorządy są dla mnie odzwierciedleniem poziomu demokracji czy może bardziej demokratyzacji w społeczeństwie, a uważam, że demokracja jest w tej chwili zagrożona. Takie mam wewnętrzne odczucia i myślę, że nie jestem w tym odosobniona. Jeszcze niedawno wydawało mi się, że samorządy nie powinny się w ogóle mieszać do wielkiej polityki. Mamy, a przynajmniej mieliśmy, tyle możliwości do działania tutaj, lokalnie, dla naszych mieszkańców, że ta polityka warszawska, jeśli tak mogę to nazwać, ta na szczeblu centralnym, powinna być poza nami. Natomiast w tej chwili odnoszę wrażenie, że jeśli się w nią nie zaangażujemy, to zostaniemy sprowadzeni do roli jakiegoś wykonawcy zadań państwowych. Nie wiem nawet, jak to dobrze nazwać. Mam takie poczucie odbierania samorządom autonomii i możliwości realizacji tego, co do tej pory świetnie wychodziło. Wiąże się to przede wszystkim z finansami, ale nie tylko. Zawsze mi się wydawało, że silne samorządy to jest silne państwo. Sądziłam, że taka jest też wizja państwa, czyli tej władzy centralnej. A teraz niestety mam bardzo mieszane uczucia, tak jakby państwu polskiemu nie zależało na silnych samorządach.
Źle się dzieje, głównie ze względu na wspomniane finanse. Nie zdążyliśmy jeszcze okrzepnąć po pandemii, a przyszła wojna, inflacja, kryzys energetyczny. Z tym wszystkim się borykamy i to wszystko spowodowało, że patrząc na gminny budżet, nie wiemy, z czego jeszcze będziemy musieli rezygnować. Niezbędne wydatki ograniczają wszelkie inne działania, których do tej pory w gminie było bardzo dużo. Mówię nie tylko o konkretnych inwestycjach, które mogłyby powstać, ale również o działaniach miękkich: kulturalnych, sportowych, dla seniorów, dla dzieci. Z tego musimy się wycofywać i to strasznie boli, że rząd tego nie dostrzega. Do tego jeszcze Polski Ład, który doprowadził do zmian finansowania samorządów. W samej Rumi w miejskim budżecie zaczęło brakować co roku około 25 milionów złotych. Rządowe rekompensaty w ogóle nie spełniają swojej roli, są niewystarczające, te pieniądze nie wracają do samorządów. I to jest chyba najbardziej bolesne w takim codziennym funkcjonowaniu gminy, podejmowaniu decyzji czy uchwał, bo znamy oczekiwania mieszkańców i zdajemy sobie sprawę z tego, że nie możemy ich spełnić, mimo że powinniśmy, ale strona rządowa ma jednak inną wizję. Rumianie są dla nas najbardziej wartościowi, chcemy wsłuchiwać się w ich głos, a teraz musimy rezygnować z pewnych działań i to mnie bardzo boli.
Wydaje mi się, że bardzo dużo udało się już zmienić. Jedną z kluczowych inwestycji jest węzeł integracyjny Janowo, który niesamowicie poprawił komunikację. Staramy się być otwarci na wszelkie propozycje rządu, korzystamy z nich, czego przykładem może być finansowana ze środków Banku Gospodarstwa Krajowego budowa mieszkań komunalnych. Jesteśmy jednym z nielicznych samorządów w Polsce, którym udało się postawić taki budynek, a budujemy dwa kolejne. Naprawdę jesteśmy blisko mieszkańców, których nigdy nie będzie stać na wzięcie kredytu komercyjnego, by cieszyć się ładnym i nowoczesnym mieszkaniem. My naprawdę widzimy potrzeby mieszkańców i chcemy wsłuchiwać się w ich głos, nawet pojedynczych osób. Na tym właśnie polega ta idea samorządu. Dla jednych najistotniejsza jest budowa ulicy, której nie ma od ponad 20 lat, a dla drugich poprawienie fragmentu chodnika. Zdajemy sobie sprawę, że tych inwestycji potrzeba jeszcze wiele, ale wiążą się z tym ogromne nakłady finansowe.
Od początku istotą samorządności jest decentralizacja. O to właśnie chodziło, że my tutaj, lokalnie, wiemy o naszych potrzebach i problemach, a nie w Warszawie, na szczeblu centralnym. Tamtejsi politycy mają się zajmować sprawami dotyczącymi wszystkich Polaków, wszystkich obywateli. Natomiast każda gmina, każde miasto i miasteczko ma swoją specyfikę i ludzi, którzy muszą mieć do kogo przyjść, zwrócić się z drobną sprawą, napisać pismo, złożyć petycję czy skargę i musi być też ktoś, kto może się nad tym pochylić. Tego nie zrobi władza centralna. Niektóre problemy, zapewne błahe z perspektywy Warszawy, dla nas, mieszkańców 50-tysięcznego miasta, stanowią żywotne interesy lokalnej społeczności. To jest dla mnie niesamowicie ważne i nie wyobrażam sobie, że ktoś mógłby nas tego pozbawić. Dlatego nie możemy być dla władzy centralnej niewidzialni, musimy wywierać pewną presję. Zresztą samorządowcy z dużych miast robią wszystko, żeby jednoczyć siły i zabierać głos w wielu sprawach, a w niektórych przypadkach kończy się to sukcesem. Myślę, że większość nas Polaków nie wyobraża sobie funkcjonowania państwa bez samorządów, dlatego nie dopuszczą do tego, by ten powoli kroczący zamach na samorządy się udał.
Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to budowa nowego magistratu w formule partnerstwa publiczno-prywatnego (PPP). Jest to wciąż mało popularna metoda współpracy sektora publicznego z prywatnym, bardzo praco- i czasochłonna. To niesamowite wyzwanie, a doprowadzenie tego procesu do końca przyniesie ogromną zmianę. Nowy urząd pozwoli nam stworzyć kolebkę Rumi, centrum z prawdziwego zdarzenia. Tak jak już powiedziałam, jako samorządowcy musimy też jednoczyć siły. Musimy przypominać sobie i innym, że to my jesteśmy najbliżej mieszkańców, że to my najlepiej wiemy, jakie są potrzeby i oczekiwania lokalnych społeczności. Te wyzwania są ogromne, ale ponad wszystko musimy przetrwać jako władza samorządowa. Przetrwać i mieć nadzieję, że w najbliższym czasie pewne kwestie ulegną normalizacji. Powróćmy do tego, co już było, co już mieliśmy. Nie oczekujemy tego, że władza centralna zacznie wzmacniać naszą pozycję, ale wróćmy do normalności, wcześniejszych zasad finansowania. Rząd znacząco obniża finanse urzędom. Dotykająca nas inflacja i rosnące koszty energii spowodowały, że takie jednostki jak MOSiR czy miejska biblioteka muszą rezygnować z organizacji imprez mających w Rumi wieloletnią tradycję. Z wyzwań, które nas czekają, to również inwestycje w odnawialne źródła energii. Podejmujemy kroki, by pozyskiwać ekologiczną energię i wykorzystywać ją do oświetlenia ulic, zmniejszać koszty. Potrzebne są kolejne programy wsparcia dla mieszkańców indywidualnych, którzy chcą zakładać fotowoltaikę, pompy ciepła i docieplać swoje domy. Walczymy skutecznie o czystość powietrza i z dumą możemy powiedzieć, że jako Rumia proponowaliśmy również bardzo potrzebne dla mieszkańców programy pilotażowe. Zgłaszaliśmy także konieczność skorygowania zapisów w ustawach.
W całym kraju jest ponad 2800 jednostek samorządu terytorialnego i choć każda ma swoją specyfikę, to uważam, że bez względu na barwy polityczne wszędzie trzeba być, raz jeszcze to powtórzę, jak najbliżej mieszkańca. Rządzący powinni próbować spojrzeć na lokalne sprawy ponad podziałami – tak jak głosi hasło naszego komitetu wyborczego. Są takie uchwały i działania, przy których absolutnie nie powinno być mowy o polityce. Wbrew temu w wielu samorządach obecnie realizowana jest kampania wyborcza, a pewne ugrupowania chcą za wszelką cenę promować poczynania partii politycznej, z której się wywodzą. Nie tędy droga. Samorządy powinny być bezpartyjne, a na listach powinny się znajdować wyłącznie komitety wyborcze. Gminy nie powinny mieć barw politycznych. Trzeba działać ponad podziałami, zawsze dla dobra mieszkańców. Radni mają naprawdę mnóstwo inicjatyw i pomysłów zmierzających do usprawnienia działań samorządowych, jednak ta samorządowa autonomia i podmiotowość są nam stopniowo odbierane, dlatego wszyscy włodarze powinni myśleć o tym, jaką mają rolę do spełnienia. Wbrew narracji wielu polityków wszystkiemu nie jest winna wojna i kryzys. Warszawa powinna stanąć na wysokości zadania, by całą mocą wesprzeć samorządy, żebyśmy się rozwijali, czyli mogli realizować zgłaszane przez mieszkańców zadania. Mam nadzieję, że ostatecznie jako samorządowcy nie będziemy zmuszeni do uprawiania wielkiej polityki, bo niestety jak na razie ten problem ciągle nas dotyka, zwłaszcza poprzez zabieranie nam środków finansowych przez stronę rządową.