Drzwi do Centrum Opiekuńczo-Mieszkalnego (COM-u) w Rumi zostały otwarte. Placówka powstała z myślą o potrzebach dorosłych rumian ze znacznym lub umiarkowanym stopniem niepełnosprawności i ma się przyczyniać do poprawy jakości ich życia oraz ich rodzin. Kluczem do sukcesu jest zapewnienie podopiecznym możliwości rozwoju, a docelowo pewnej samodzielności.
Zlokalizowany przy ul. Żołnierzy I Dywizji Wojska Polskiego 4 budynek COM-u został przekazany do użytkowania pod koniec 2023 roku. W obiekcie znajduje się m.in. jadalnia, sala warsztatowa, pokój wyciszenia, gabinet psychologa, pokoje 1- i 2-osobowe oraz pomieszczenia dla personelu. Wzdłuż COM-u zbudowany został układ drogowy, zagospodarowano okoliczny teren, powstały też miejsca parkingowe od strony ul. Lipowej. Łączna wartość inwestycji to ponad 5 mln zł, miastu udało się zdobyć na ten cel dofinansowanie w wysokości 2,8 mln zł.
COM oferuje wsparcie w formie pobytu dziennego w godzinach 8:00-16:00 od poniedziałku do soboty oraz w jedną niedzielę miesiąca, a także możliwość zamieszkania (pobyt całodobowy we wszystkie dni tygodnia). Placówka, mimo sporych wydatków związanych z utrzymaniem siedziby oraz wykwalifikowanego personelu, nie pobiera od podopiecznych żadnych opłat.
Jednostka nie skupia się jednak wyłącznie na opiece. Celem COM-u jest poprawa jakości życia podopiecznych między innymi poprzez: udzielanie wsparcia w zakresie potrzeb zdrowotnych, umożliwianie rekreacji czy rozwój kompetencji poznawczych i społecznych. Osoby te mogą uczestniczyć w warsztatach integracyjnych czy zajęciach terapeutycznych i rehabilitacyjnych z wykorzystaniem sztuki oraz kontaktu z przyrodą.
– Od początku ideą Centrum Opiekuńczo-Mieszkalnego w Rumi było stworzenie placówki, w której osoby z niepełnosprawnościami będą miały zapewnione wsparcie, bezpieczeństwo oraz komfortowe warunki do rozwoju. Rumianie znajdą u nas domową atmosferę oraz empatię, dzięki którym mogą zrobić krok w kierunku samodzielności. Chcemy, aby COM był miejscem, w którym podopieczni mogą czerpać radość nawet z tych najprostszych, najmniejszych aktywności dnia codziennego – mówi Anna Halman, kierownik jednostki. – Naszym zadaniem jest też zapobieganie izolacji osób niepełnosprawnych. Mają czuć, że są potrzebni oraz doceniani. Zależy nam również na tym, aby między naszymi podopiecznymi nawiązały się przyjaźnie oparte na współpracy, przez co mogą się poczuć dowartościowani – podkreśla.
W drugiej połowie marca tego roku jednostka przyjęła pierwszych lokatorów. Z usług placówki korzystają obecnie 23 osoby, w tym 15 w formie opieki dziennej oraz 8 w formie pobytu całodobowego.
– Mimo że mamy komplet podopiecznych, to razem z MOPS-em tworzymy listę rezerwową. Liczymy, że nasze wsparcie pomoże w zwiększeniu niezależności lokatorów, a dzięki temu zwolnią się miejsca dla innych – wyjaśnia Anna Halman.
Zapewniając podopiecznym warunki do samodzielnego i godnego funkcjonowania, miejskiej placówce udaje się odciążyć ich rodziny. Osoby opiekujące się na co dzień swoimi niepełnosprawnymi bliskimi mogą na przykład kontynuować pracę zawodową, załatwić swoje sprawy czy po prostu odetchnąć od tego, z czym mierzą się każdego dnia.
– Rumski COM może być inspiracją dla podobnych inicjatyw realizowanych na terenie całego kraju. Popularyzacja takich placówek może przyczynić się do zwiększenia świadomości społecznej na temat potrzeb osób niepełnosprawnych oraz stanowić zachętę do podejmowania działań na rzecz poprawy ich sytuacji – ocenia Anna Halman.
– Mój syn Kacperek jest na wózku, to jest porażenie czterokończynowe. On sam z domu nie wyjdzie. Do tej pory na żadne warsztaty nie chciano nas przyjąć, bo niestety syn ma niesprawne ręce i nogi. Zostaliśmy sami sobie. Sytuacja zmieniła się dzięki temu ośrodkowi. Tutaj przyprowadzam syna rano, mamy bliziutko. Niektórych kolegów i koleżanki znamy z poprzednich szkół, z rehabilitacji, z wyjazdów. Panie opiekunki się bardzo starają, dają dobre obiadki, ale przede wszystkim placówka zapewnia towarzystwo – podkreśla Ewa Łuka. – Jesteśmy bardzo zadowoleni. Jako rodzice mamy troszeczkę czasu dla siebie. Możemy pozałatwiać swoje sprawy, nawet takie, które przychodzą z wiekiem, czyli po prostu pójść do lekarza. Zazwyczaj dziecko musiało zostać samo albo pod opieką dalszej rodziny, a w tej chwili wiemy, że nasze dzieci są bezpieczne, zaopiekowane i zadowolone.
– Nasza Kasia ma 47 lat, jest po porażeniu mózgowym. Siedzi na wózku, jest psychicznie bardzo sprawna, ale ruchowo potrzebuje opieki innych ludzi. My z mężem mamy już swoje lata, on też bardzo choruje. Do tej pory córka była w Caritasie, ale starałam się ją przenieść do innej placówki. Byłam w Pucku, w Bojanie, ale nie mogłam uzyskać pomocy, bo jestem mieszkanką Rumi. Naciskałam pana burmistrza, prosiłam. Zawsze mi mówił, że coś takiego powstanie i tak się stało. W końcu Kasia przeszła tutaj, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni. Zostawiając dzieci tutaj, jesteśmy spokojni. Wiemy, że nie są w zamknięciu i mogą być spełniane ich potrzeby – mówi Gertruda Kulling. – Jesteśmy bardzo wdzięczni burmistrzowi Michałowi Pasiecznemu, że powstała po tylu latach tak piękna placówka. Jest to wielki skarb dla nas rodziców, że możemy na kilka godzin odpocząć, a nasze dzieci mogą być tu szczęśliwe, po prostu. To jest piękna wizytówka naszego miasta.
– Dobrze oceniam te pierwsze dni, jest integracja z innymi osobami. Rozmawiałem z paniami i mówiły, że będą wycieczki do lasu, nad morze czy na MOSiR będziemy też chodzić, grilla robić na tarasie. W ramach zajęć przygotowywaliśmy się już do Świąt Wielkanocnych, zajączka. Jakieś wycinanie, coś takiego. Panie opiekunki są fajne i dobrze nas karmią. Mamy telewizor, można oglądać np. skoki narciarskie. Rodzice też są zadowoleni. Moja mama chciała, żebym tu chodził. Ja tu nie nocuję, tylko dziennie – mówi Krzysztof Misiewicz.
– Ten ośrodek różni się od poprzednich tym, że nie ma problemu z toaletą. Zajęcia też są inne. Na razie uczymy się wszyscy siebie wzajemnie, integrujemy się. Na pewno jest to dla mnie nowość, bo 27 lat byłam w Caritasie i przeniosłam się tutaj ze względu na higienę osobistą. Bardzo dobrze mnie przyjęto i myślę, że tak będzie dalej. Jest o tyle dobrze, że kiedyś będzie można tu zostać na stałe, u góry. Pobyt całodobowy byłby dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Nie mówię, że od razu, ale będę się o to starać. Jestem bardzo wdzięczna panu burmistrzowi – zaznacza Kasia Kulling.