Za utrzymanie miejskiej zieleni odpowiada spółka Zim Rumia działająca pod nadzorem urzędu miasta. Zgodnie z przepisami o zamówieniach publicznych wykonawcy prac są wyłaniani w przetargach. Teoretycznie ma to zapewniać przejrzystość i konkurencyjność, ale w praktyce procedura przysparza samorządom problemów.
– Przygotowując dokumenty do przetargu, staramy się eliminować różne ryzyka, dlatego wymagamy od potencjalnego wykonawcy udokumentowanego doświadczenia, sprzętu oraz kadry. Niestety, zgodnie z przepisami, część składanych przez przedsiębiorców dokumentów ma formę oświadczeń. To powoduje, że prawdziwy potencjał firmy możemy zweryfikować dopiero po zawarciu umowy – wyjaśnia Anna Borys, naczelnik Wydziału Promocji i Zieleni Miejskiej Urzędu Miasta Rumi.
Formalnie miasto podzielone jest na strefy, a przetargi dotyczą różnego rodzaju prac – od koszenia trawy, przez pielęgnację drzew, po utrzymanie rabat. Dzięki temu zadania wykonują firmy specjalizujące się w danej dziedzinie. Szczególną opieką objęte są reprezentacyjne miejsca, tzw. strefa VIP.
Przetargi przygotowuje się przez kilka miesięcy i ogłasza na początku każdego roku. Umowy obowiązują sezonowo lub całorocznie. Czasami, nawet na krótko po podpisaniu dokumentów, okazuje się, że wykonawcy nie wywiązują się z powierzonych zadań – prace są opóźnione lub niedopełnione, co mieszkańcy zauważają w postaci nieskoszonych trawników czy zaniedbanych rabat. W takich sytuacjach, podczas codziennych kontroli, urzędnicy sporządzają odpowiednie protokoły i przekazują firmie uwagi.
– Oficjalne odbiory prac odbywają się co miesiąc, wtedy wspólnie z wykonawcą objeżdżamy miasto. Jeśli występują uchybienia, firma ma kilka dni na ich poprawę. Za niezrealizowane prace przedsiębiorstwo nie otrzymuje wynagrodzenia, natomiast ewentualne rozwiązanie umowy wymaga od nas zgromadzenia wielu dokumentów, co może trwać nawet dwa miesiące. Podejmując takie kroki przedwcześnie, narazilibyśmy się na postępowanie sądowe i dodatkowe koszty – podkreśla Anna Borys.
Ten sezon nie należy do najłatwiejszych. W okresie wiosennym wystąpiły przymrozki, a potem upały przeplatane obfitymi opadami deszczu. To połączenie sprzyjało gwałtownemu przyrostowi trawy i chwastów, a także rozwojowi chorób grzybowych roślin. Szczególne problemy pojawiły się w strefie trzeciej, związanej
z koszeniem. Ostatecznie okazało się jednak, że prace nie są wykonywane zgodnie z umową nawet przy odpowiednich warunkach pogodowych.
– Zdajemy sobie sprawę, że współpracujące z nami przedsiębiorstwa mierzą się z różnymi wyzwaniami, ale większość tych firm realizuje prace terminowo, szczególnie w parkach i skwerach. Staramy się być elastyczni i wspólnie szukać rozwiązań, ale w tym jednym przypadku nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów – dodaje Anna Borys.
Finalnie umowa z nierzetelnym wykonawcą została rozwiązana i wdrożono plan naprawczy. W trybie tzw. wolnej ręki zatrudniono nowych przedsiębiorców, którzy przejęli koszenia i częściową pielęgnację roślin. Samorząd będzie jednak musiał rozpisać kolejny przetarg na tę strefę – na okres od września do grudnia.
Pracownicy urzędu systematycznie, często także poza standardowymi godzinami, kontrolują stan miejskiej zieleni. Jeśli sytuacja tego wymaga, doglądają roślin nawet wczesnym rankiem, późnym wieczorem oraz w weekendy, prywatnie przemieszczając się po Rumi.
– Nasi pracownicy są bardzo zaangażowani – zapewnia Anna Borys. – Dziękujemy też za sygnały od mieszkańców, zwłaszcza te dotyczące stanu drzew. Reagujemy na wszystkie zgłoszenia, choć niektórych naszych działań naprawczych nie widać od razu. Nowo sadzone drzewa są przez nas szczególnie monitorowane w ciągu pierwszych trzech lat. Proszę się nie martwić, jeśli latem gubią liście, to naturalny proces ich ukorzeniania się – dodaje.
Dbając o miejską zieleń, urzędnicy mają też na uwadze bioróżnorodność. Dlatego Rumia stawia na nasadzenia wieloletnie oraz naturalnie powstałe łąki kwietne, które są zachowywane wszędzie tam, gdzie nie utrudniają widoczności kierowcom. Im dłużej utrzymuje się wysoka trawa, tym więcej gromadzi się w niej wody, co sprzyja przyrodzie, a zwłaszcza owadom, gryzoniom czy ptakom.
– Staramy się nie kosić dużych miejskich działek, które są niezagospodarowane i nieuczęszczane przez mieszkańców, więc mogą pozostać dzikie. Tylko w takich miejscach mogą się wykształcić tak zwane łąki kwietne – podkreśla naczelnik Wydziału Promocji i Zieleni Miejskiej Urzędu Miasta Rumi.
W tym roku rumianie mogli również zaobserwować przy głównych ulicach dojrzałe maki. Zostały one skoszone dopiero po przekwitnięciu. Pozwolono im tak długo rosnąć między innymi na wniosek mieszkańców, którzy doceniali ich urok. W ten sposób udało się też zachować naturalne siedliska dla drobnych zwierząt, w tym zapylaczy, takich jak pszczoły.
System pielęgnacji miejskiej zieleni zmienia się co roku, jest dostosowywany między innymi do warunków pogodowych. Koszenia planuje się indywidualnie – w zależności od tempa wzrostu trawy i specyfiki obszaru. To powoduje konieczność modyfikacji zakresu prac czy obrębu stref przetargowych.
Standardowo tereny miejskie są koszone do trzech razy w sezonie – częściej przy najbardziej uczęszczanych ulicach, takich jak Gdańska, Pomorska, Dąbrowskiego czy Starowiejska. Regularnej pielęgnacji podlegają również miejskie parki i skwery, czyli miejsca cieszące się dużą popularnością wśród mieszkańców spędzających czas na świeżym powietrzu.
– W okresie jesienno-zimowym, kiedy przygotowujemy przetargi, nie da się przewidzieć pogody na cały sezon, dlatego musimy być bardzo elastyczni i na bieżąco reagować, wdrażając działania naprawcze – podsumowuje Anna Borys.