Piotr Kupc jest pracownikiem rumskiego PUK-u od sześciu lat, to jego pierwsza praca. Zaczynał jako ładowacz, by po trzech latach awansować na kierowcę śmieciarki. Wraz z kolegami z zespołu objeżdża ulice miasta, zbiera odpady generowane przez mieszkańców. Dla wielu są „śmieciarzami”, ale w ich żargonie „śmieciarzami” jesteśmy my wszyscy.
Do pracy pan Piotr przychodzi przed godziną 7:00. Odbija przepustkę, przebiera się i udaje się do swojego samochodu. Sprawdza jego stan techniczny – od kontroli poziomu płynów eksploatacyjnych po sprawność świateł. Jeszcze przed godziną 7:00 odpala auto, by upewnić się, że za chwilę wyruszy w drogę.
PUK dba o stan floty. Dzisiejsze auta są nowoczesne, ekonomiczne i wyposażone w systemy dbające o bezpieczeństwo pracowników. Jeśli auto szwankuje, PUK ma swój warsztat i specjalistów, którzy na miejscu je naprawiają. Nowe pojazdy rzadko się psują, jest jednak jeszcze kilka starszych ciężarówek, które wymagają częstszego serwisowania. Jeśli wszystko jest w porządku, pan Piotr wraz z dwuosobową załogą ładowaczy rozpoczyna objazd jednorodzinnych domów w Rumi, by odebrać odpady segregowane – z reguły jest to plastik.
Samochód opuszcza bazę PUK-u około godziny 7:00. Pracownicy odbierają odpady według określonego harmonogramu. W przypadku rejonu pana Piotra, najpierw są to wszystkie worki z domów po prawej stronie, na końcu ulicy trzeba zawrócić i zebrać te, które zostały po przeciwnej stronie. Dzięki temu można uniknąć chodzenia pod prąd i zwiększyć bezpieczeństwo ładowaczy. W ten sposób mija 6 do 7 godzin.
W tym czasie każdy wie, co ma robić. Zadaniem ładowacza jest jak najszybsze załadowanie odpadów do auta. Natomiast kierowca dba o bezpieczeństwo swojej załogi – spogląda w lusterka i sprawdza obraz z kamery, która zamontowana jest na aucie. Wszystko po to, by przypadkiem nikogo nie potrącić, nie zahaczyć o zaparkowane auta czy ogrodzenie posesji. Dba także o to, by cały rejon został należycie obsłużony. Mieszkańcy nie zdają sobie sprawy ze specyfiki ich pracy. Z tego, że ogromnym samochodem muszą wjechać w nawet najwęższe uliczki, a często wjeżdżają na styk – pozostają wolne centymetry. Dodatkowym utrudnieniem są zastawiane wjazdy oraz niepoprawnie parkowane pojazdy.
Wypełnione odpadami auto kieruje się na wysypisko śmieci, do Łężyc. W sortowni zawartość śmieciarki jest sprawdzana, potem pojazd jest ważony. Jednorazowo na wysypisko trafia średnio od 3 do 5 ton plastiku, od 3 do 4 ton szkła oraz około 1,5 tony makulatury.
– Najczęściej popełnianym błędem przy segregacji jest wrzucanie styropianu budowlanego do żółtych worków na plastik. Takich rzeczy nie zabieramy, umieszczamy na worku naklejkę z informacją o nieprawidłowej segregacji śmieci – wyjaśnia nasz rozmówca. – Jeszcze parę lat temu śmieci dzieliły się na trzy frakcje, dziś jest ich już sześć. Społeczeństwo więcej segreguje, a my mamy więcej pracy, wykonujemy więcej kursów – podkreśla.
Gdyby wytłumaczyć dzieciom, na czym polega praca pana Piotra, pokazać im wszystkie guziki oraz mechanizmy działające w śmieciarce, to na pytanie „kim chciałbyś zostać w przyszłości?” często usłyszelibyśmy odpowiedź „kierowcą śmieciarki”. Powodów do wykonywania tego zawodu może być jednak więcej.
– Najbardziej lubię pracę fizyczną, ona daje człowiekowi wolność. Jestem też fanem motoryzacji, a im większa zabawka, tym bardziej jestem zadowolony – mówi pan Piotr. – Po pracy staram się dalej trzymać formę fizyczną – biegam, chodzę na siłownię. Obsługa samochodu ciężarowego wymaga ode mnie sprawności. Kierowca musi mieć dobry wzrok i potrafić ocenić sytuację, czy się zmieści. Mieć oczy dookoła głowy, tak żeby dbać o bezpieczeństwo swojej załogi – dodaje.
Dla wielu są „śmieciarzami”, ale w ich żargonie „śmieciarzami” jesteśmy my wszyscy. Kierowcy, ładowacze – oni są sprzątaczami. Jedni do określenia „śmieciarz” podchodzą z dystansem, inni walczą z tą negatywną opinią. Mieszkańcy różnie reagują na ich obecność i pracę. Niektórzy się wykłócają, inni im grożą. Zdarza się nawet, że pracownika PUK-u ugryzie pies. Czasami pojawiają się jednak bardzo miłe akcenty.
– W czasie pandemii jeden z mieszkańców wystawił specjalny baner z podziękowaniami za pracę w tym trudnym czasie. Odbieram to bardzo pozytywnie. To wspomnienie, które pozostanie na lata – podsumowuje z uśmiechem nasz bohater.