Redakcja Rumskich Nowin: Trema, duma czy odpowiedzialność – które z uczuć najtrafniej opisuje stan towarzyszący pani przed igrzyskami w roli sędziny?
Anna Mrozińska: Towarzyszy mi wiele uczuć, ale jeśli miałabym wybierać z tych trzech, to na pierwszym miejscu postawię odpowiedzialność. Dla każdego sportowca to najważniejsza impreza czterolecia. Muszę być przygotowana w stu dziesięciu procentach i nie wyobrażam sobie, żeby przez moją błędną ocenę zawodniczka trenująca codziennie po osiem godzin miała stracić medal olimpijski. Sama byłam wyczynową zawodniczką, dlatego czuję ogromną odpowiedzialność, aby wszystkie gimnastyczki biorące udział w tej imprezie zostały ocenione rzetelnie i odpowiednio do zaprezentowanych układów. Obecne jest też uczucie dumy – to docenienie mojej pracy, uczciwości i rzetelności przez ostatnie lata kariery sędziowskiej.
Wyjaśnijmy, jak doszło do powołania pani do składu sędziowskiego – jak dobierani są jego członkowie? Znaczenie mają doświadczenie, wcześniejsze sukcesy zawodnicze, aktywność trenerska?
Powołanie sędziowskie nie ma żadnego związku z sukcesami zawodniczymi czy trenerskimi. Każdy sędzia w trakcie czterolecia poddawany jest ewaluacji. Są wytyczne, podane wcześniej, w jakiej rangi zawodach trzeba brać udział w ostatnich dwóch latach przed igrzyskami, aby przejść pierwszy etap selekcji. Zależy to również od posiadanej kategorii sędziowskiej. W skrócie: kluczową rolę odgrywają wiedza i doświadczenie. Zostałam powołana po raz pierwszy w mojej karierze sędziowskiej i mam nadzieję, że nie ostatni (śmiech).
Jak wygląda praca sędziów podczas igrzysk olimpijskich? To aktywność jedynie dookoła samych startów czy bardziej wymagająca procedura i mozolne, codzienne obowiązki?
Każdy nominowany sędzia przygotowania zaczyna na długo przed imprezą. Otrzymałyśmy dodatkowe materiały szkoleniowe od Międzynarodowej Federacji Gimnastycznej. Spotkałyśmy się też wspólnie, online, z komisją techniczną, aby omówić najtrudniejsze zagadnienia w poszczególnych komponentach, do których sędziowie zostali wcześniej przypisani. Podczas zawodów gimnastyki artystycznej komisja podzielona jest na cztery panele sędziowskie. Oceniamy: trudność ciała, trudność przyboru, artyzm i wykonanie danej zawodniczki czy grupy. Z kolei podczas igrzysk nad pracą dwunastu wyselekcjonowanych wcześniej sędziów czuwa jeszcze siedmioosobowa komisja nadzorująca.
Mijają dwie dekady od chwili, gdy sama reprezentowała pani Polskę na igrzyskach w Atenach, w gimnastycznych układach zespołowych. Co zapamiętała pani z tamtej imprezy, patrząc na nią wówczas oczami dziewiętnastolatki będącej u progu sportowej kariery?
Doskonale pamiętam, ile radości i dumy czułam przez to, że reprezentuję swój kraj w najważniejszej imprezie sportowej. Miałam zaledwie 19 lat, a wśród reprezentantów Polski byli wówczas znakomici sportowcy, medaliści olimpijscy, tacy jak Robert Korzeniowski czy Otylia Jędrzejczak, ikony polskiego sportu. Atmosfera w naszej reprezentacji była wspaniała. Wsparcie, jakie dostawałyśmy od wszystkich naszych sportowców, było ogromne. Nie da się ukryć, że stres też był ogromny, tym bardziej że podczas rozgrywania gimnastyki artystycznej na arenach olimpijskich zawsze jest komplet widzów. Start przed tak ogromną publicznością jest, można powiedzieć, przytłaczający, ale też ekscytujący. To był cały wachlarz emocji, które nigdy nie znikną z mojego życia.
A jak tamten start wpłynie na obecną perspektywę, już zza stolika sędziowskiego? Sędziowie powinni być na takiej imprezie wyrozumiali ze względu na ogromną presję czy wręcz odwrotnie, do bólu drobiazgowi?
Nie umiem odpowiedzieć, czy mój udział jako zawodniczki może jakkolwiek wpłynąć na moją ocenę. Głęboko wierzę, że nie. Trzeba oddzielić rolę trenera czy zawodnika od sędziego. To prawda, że dużo sędziów jest również trenerami w swoim kraju, ale rola sędziego jest zupełnie inna i, jak już wspomniałam, czuję wielką odpowiedzialność. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby każda ocena była zgodna z tym, co zawodniczka czy grupa przedstawią na planszy w dniu startu.
Jak w ciągu dwóch dekad zmieniła się gimnastyka artystyczna? Czy to, co zobaczymy na olimpijskich arenach w Paryżu, będzie mocno odbiegać od pokazów sprzed kilkunastu lat?
Nasza dyscyplina od czasu, kiedy skończyłam trenowanie, bardzo się zmieniła pod każdym względem. Obecnie gimnastyczki prezentują bardzo trudne elementy ciała, jak skoki, piruety czy równowagi połączone z bardzo dobrą techniką przyboru. Jedno na pewno jest spójne przez cały czas – artyzm. Zawodniczki przedstawiają tak naprawdę minispektakl teatralny i każda choreografia jest inna, a tym samym wyjątkowa. Kto jeszcze nie zna naszej dyscypliny, tego zachęcam gorąco do oglądania i podziwiania tego pięknego sportu.