Czwartek, 25 kwietnia 2024
Fundusze krajowe Fundusze UE
BIP Rumia powiększ czcionkę pomniejsz czcionkę Zwiększ kontrast Zmniejsz kontrast

Mamo, a czterdzieści to dużo czy mało?


Mamo, a czterdzieści to dużo czy mało?06.07.2021 r.

Pedagog Wioletta Lewkowicz z rodziną

W cyfry zawsze byłam słaba, ale jako nastolatka (rocznik 1980) prosto wyliczyłam, że czterdziecha stuknie mi w 2020 roku. To był kosmos, coś absolutnie niewyobrażalnego. Kiedy moja córka zadała mi pytanie o tę magiczną liczbę, w głowie miałam tylko słowa serialowego szlagieru „Czterdzieści lat minęło”, bo naprawdę minęło błyskawicznie. I choć moje pokolenie nie wygląda, ani nie zachowuje się jak Karwowscy, to kwestia tego, w którym miejscu w życiu jesteśmy, pozostaje dla nas, czterdziestolatków, cechą wspólną.

Mogę z dumą powiedzieć, że jestem mamą. To jedno z moich największych osiągnięć. Jestem mamą kochającą, często zmęczoną, ale zawsze młodą. Tak, mam czterdzieści lat i nazywam siebie młodą mamą. Mój rodzicielski staż nie jest imponujący: córka ma pięć lat, syn dwa i pół. Ale wszystko to, co wydarzyło się przed dziećmi, jest jakby snem.

Zośka, wyczekana, urodziła się chora, ze słabymi rokowaniami. Żyliśmy w ciągłym strachu, niepewności i napięciu. Miałam przewagę, bo jako pedagożka specjalna miałam w zanadrzu trzynaście lat doświadczenia w pracy z dziećmi. Choć ta wiedza czasem przytłaczała, to dawała też kopa do działania. Bo kto, jak nie ja? Po dwóch latach rehabilitacji, po cztery razy w tygodniu, szeregu terapii – wygraliśmy. Jest dobrze, naprawdę.

Od pięciu lat moje życie kręci się na „mamowym” etacie: niedocenianym, nieopłacanym, niepisanym. Prawie każda z nas to zna, nie ma co strzępić języka. Miniony rok 2020 stał się nie tylko początkiem nowej dekady w moim życiu, przyniósł też pandemię, a ta zmieniła i przewartościowała wszystko. Pod jego koniec pomyślałam sobie, że kolejny będzie należał do mnie. Czułam, że muszę wrócić do pracy, znów poczuć wiatr w żaglach.
Po pięciu latach stęskniłam się za wyzwaniami związanymi z pracą z dziećmi z niepełnosprawnościami. Ale chciałam inaczej niż wcześniej. Od nowa, po mojemu.

W życiu prywatnym mam wszystko: wsparcie od męża, bezinteresownych przyjaciół, zdrowe dzieci. Jestem wdzięczna. A zawodowo? Przecież wszystko jest w moich rękach – pomyślałam. Mamy więc połowę 2021 roku i projekt „mama wraca do pracy, wchodzi w życie”. Tak powstaje właśnie miejsce na mapie Małego Trójmiasta Kaszubskiego, w Rumi – dla mam, ojców i dzieci – Pikabuu. Strefa Rozwoju.

Miejsce, którego brakowało mi, jako mamie. Takie, w którym dzieci mają przestrzeń do tego, by się rozwijać, integrować, bawić się i wszystkimi zmysłami doświadczać świata. Takie, do którego bez obaw oddałabym własne dziecko pod opiekę kompetentnej i doświadczonej prowadzącej. A rodzicie spędzają z nimi czas, w nienudzie, odpięci od domowych i życiowych obowiązków.

Pikabuu. Strefa Rozwoju to moje trzecie dziecko i zrobię wszystko, byście znaleźli w nim wiele dla siebie, spędzali wartościowo czas i dobrze się bawili. Marzenia się spełniają. Zapraszam Was serdecznie do mojego kawałka świata.


Autorką tekstu jest Wioletta Lewkowicz – pedagog specjalny, członek grupy „Mama w mieście Rumia”

Fundusze zewnętrzne
Kalendarz wydarzeń