Na początku 2018 roku w życie weszła ustawa Prawo wodne, która obciążyła samorządy kolejną opłatą na rzecz Skarbu Państwa. Podatek pobierany jest między innymi za tak zwaną utraconą retencję czy też odprowadzanie wód opadowych przez miasto i mieszkańców. W związku z ponoszonymi przez samorząd kosztami Rada Miejska Rumi była zmuszona wprowadzić opłatę za korzystanie z miejskiej sieci kanalizacji deszczowej. Jednocześnie wdrożony został szereg ulg za gospodarowanie deszczówką, tak aby gminna kanalizacja i kieszenie mieszkańców były jak najmniej obciążone.
Opłata, którą należy odprowadzić do Skarbu Państwa, pobierana jest za odprowadzanie „wód do wód”, czyli zrzucanie wody z miejskiej kanalizacji deszczowej do rzek bądź innych zbiorników. Podatek jest zależny od ilości zrzucanej wody – w przypadku Rumi to około 1,25 mln zł rocznie.
Zgodnie z prawem obowiązkiem samorządów będących właścicielami sieci kanalizacji deszczowej jest także dbanie o bezpieczeństwo wodne. Oznacza to, że ponoszą one koszty związane z bieżącym administrowaniem sieci, które polega m.in. na jej oczyszczaniu, monitorowaniu czy też wymianie uszkodzonych lub skradzionych kratek ściekowych oraz klap studni. Na większości wylotów zamontowane są urządzenia podczyszczające, których eksploatacja również kosztuje.
Poza tym rumska sieć kanalizacji deszczowej zaczyna się już starzeć. System w dużej mierze został zbudowany w okresie powstawania miasta, dlatego obecnie gminna kanalizacja jest mocno wyeksploatowana i na wielu odcinkach wymaga remontu lub nawet wymiany. Rumia utrzymuje również sieć otwartą w postaci rowów, które cyklicznie trzeba obkaszać i odmulać. Rocznie na utrzymanie sieci otwartej i zamkniętej miasto powinno przeznaczać około 5,5 mln zł.
Nie bez znaczenia są również zmieniające się warunki pogodowe. W Polsce coraz częściej występują deszcze nawalne, potocznie zwane oberwaniem chmury. Są one intensywniejsze, niż zakładano w czasach projektowania miejskiej sieci. Potwierdza to Polski Atlas Natężeń Deszczów Miarodajnych, który obecnie wskazuje dużo wyższe wartości. Eksperci prognozują, że do 2050 roku samorządy będą musiały się przygotować na jeszcze większe deszcze nawalne, co rodzi konieczność przebudowy miejskiej sieci kanalizacyjnej – a to generuje kolejne koszty.
W związku z obciążeniem państwową opłatą i wzrastającymi kosztami utrzymania miejskiej sieci kanalizacji deszczowej, Rumia została zmuszona do wprowadzenia opłaty za korzystanie z gminnego systemu. Opłata dotyczy tylko tych mieszkańców, których nieruchomości są podłączone do miejskiej kanalizacji deszczowej. Aby ponoszone przez miasto koszty się zwróciły, opłata powinna wynosić rocznie około 50 zł za m3 powierzchni. Tymczasem rada miejska zdecydowała, że będzie to 10 zł za m3. Uchwaliła też ulgi – jedne z najwyższych w kraju. Ponadto opłata naliczana jest tylko za powierzchnię dachów, liczoną po obrysie budynku. Nie jest naliczana od terenów utwardzonych, takich jak parkingi, dojazdy czy chodniki. W ten sposób, w skali miasta, opłatę udało się zmniejszyć o około 70%.
Celem tych działań jest zatrzymanie deszczówki na prywatnych posesjach. Władzom Rumi bardzo zależy na tym, by mieszkańcy odłączali się od miejskiej sieci kanalizacji deszczowej i samodzielnie retencjonowali wodę. Dzięki temu możliwe będzie nie tylko odciążenie miejskiej sieci, ale i budżetu – przy osiągnięciu 30-procentowej retencji na terenie miasta, opłata odprowadzana do Skarbu Państwa zostanie pomniejszona o ulgę w wysokości 90%.