Zespół Pectus ze świąteczno-noworocznym repertuarem dwukrotnie wystąpił przed rumską publicznością. Słynni bracia – Tomasz, Marek, Mateusz i Maciej Szczepanikowie – rozgrzewali atmosferę w hali widowiskowo-sportowej MOSiR-u. Wstęp na wydarzenie był biletowany.
Przed występem życzenia noworoczne złożył mieszkańcom wiceburmistrz Ariel Sinicki, a pastorałkę zaśpiewały dzieci z Międzyszkolnego Chóru Dziecięcego pod batutą Jana Krzysztofa Brzozowskiego. Chwilę później bracia Szczepanikowie pojawili się na scenie MOSiR-u z akustycznym programem świąteczno-noworocznym. W repertuarze nie brakowało także autorskich utworów i kompozycji oraz anegdot dotyczących staropolskich obyczajów kolędowych.
Zespół Pectus koncertował już dla rumian na zaproszenie miasta w 2018 roku, w ramach cyklu „Lipiec w Rumi”. Bezpłatne wydarzenie odbywało się wówczas na stadionie MOSiR-u i przyciągnęło tłumy fanów. Nasza redakcja postanowiła więc spytać artystów między innymi o to, jak wspominają ten występ.
Tomasz Szczepanik: Rumię wspominamy bardzo dobrze. W lipcu zagraliśmy tu koncert w ramach cyklu wydarzeń „Lipiec w Rumi” i już wtedy wiedzieliśmy, że wrócimy tu nie raz, nie dwa. Wspaniała publiczność i wyjątkowa atmosfera, świetna organizacja wydarzeń – z tym kojarzy nam się Rumia.
Maciej Szczepanik: Sezon grypowy faktycznie nas nie ominął. Musieliśmy zrobić krótką pauzę i się dobrze wykurować, tym bardziej że pracujemy głosem, więc każda infekcja jest dla nas groźna. Zawsze przełom roku obfituje u nas w wiele wydarzeń i koncertów. Nastąpiło przesilenie, organizmy odmówiły posłuszeństwa i z tego powodu musieliśmy przesunąć termin koncertów w Rumi. Cieszymy się, że mogły się odbyć szybko po naszym powrocie do zdrowia.
Marek Szczepanik: Z tego też powodu repertuar nie musiał ulec znacząco zmianie. Poza tym nasze koncerty nie są reżyserowane, zawsze żywo reagujemy na oczekiwania i prośby publiczności, scenariusz koncertu układa się na żywo. Zagraliśmy w Rumi dwa koncerty w okresie jeszcze świątecznym – były więc i przeboje, i repertuar kolędowy.
Mateusz Szczepanik: Nasze koncerty akustyczne to zawsze połączenie muzyki z anegdotami i z opowieściami dotyczącymi naszego życia. Nie zawiedliśmy się na rumskiej publiczności. Wiemy, że się świetnie bawiła, a my razem z nią.
Tomasz Szczepanik: Okres świąteczno-noworoczny to dla nas zawsze czas bardzo pracowity. Dużo koncertujemy i dużo kolędujemy – i ciągle nie mamy dość. Nasze rodzinne spotkania przy świątecznym stole też są bardzo muzyczne: z kolędami, akordeonem i wspólnym śpiewaniem.
Mateusz Szczepanik: I tak jest właściwie zawsze, podczas każdego rodzinnego spotkania, nie tylko świątecznego. I chociaż w trasie koncertowej spędzamy znaczną część roku, to i tak spędzamy razem pozostały czas. Spotykamy się, razem wyjeżdżamy na ferie i na wakacje i nie mamy siebie dość. Mówimy o tym podczas koncertów – jesteśmy najlepszym dowodem na to, że rodzina to prawdziwa siła. My się po prostu lubimy.