Piłkarska Rumia doczekała się własnych derbów. Doszło do tego na sam koniec jesiennej rundy rozgrywek, w sobotę 23 listopada. W roli gospodarzy wystąpili żółto-czarni z OKS-u Salos, którzy po awansie nie występują już na boisku przy ulicy Gdyńskiej, ale na stadionie miejskim, kojarzonym właśnie z bardziej znanym Orkanem.
Lokalny pojedynek to jedno, ale dodatkowego wymiaru jeszcze przed meczem dodała sytuacja obu drużyn w tabeli klasy okręgowej, czyli piłkarskiej piątej ligi. Przed kończącą rundę jesienną 15. kolejką oba zespoły sąsiadowały ze sobą w tabeli, a dzieliły je zaledwie 2 punkty. Od początku było zatem wiadomo, że wynik meczu zadecyduje o tym, kto spędzi zimę na wyższej lokacie i symbolicznie będzie triumfował nad lokalnym rywalem.
W ostatecznym rozstrzygnięciu tej sytuacji próbował jeszcze przeszkodzić atak zimy, ale dwukrotna akcja odśnieżania murawy pozwoliła obu jedenastkom na rozpoczęcie meczu w trudnych warunkach. Lepiej w tej zimnej aurze spisali się zawodnicy OKS-u Salos, którzy wygrali 2:1 po bramkach Sebastiana Samulskiego (z rzutu karnego) i Mateusza Jurczaka. Dla Orkana trafił natomiast Maksymilian Wałdowski.
Ten rezultat oznacza, że żółto-czarni kończą rundę na 11. miejscu w klasie okręgowej z 17 punktami, a mający o oczko mniej Orkan zajmie przez najbliższych kilka miesięcy 12. lokatę.
Półmetek sezonu to także dla obu rumskich ekip okazja do małych podsumowań. Orkan, po kilkuletnim okresie gry na pograniczu trzeciej i czwartej ligi (a nawet walki o awans na szczebel centralny), zakotwiczył na dłużej w klasie okręgowej.
W tym sezonie startuje z odmłodzoną kadrą, która zbiera doświadczenie – niekiedy bolesne, jak przy porażkach 0:9 z rezerwami Arki Gdynia, 0:5 z Orlętami Reda czy 2:6 ze Stoczniowcem Gdańsk.
– Stanowimy bardzo młody zespół, oparty w zdecydowanej większości na zawodnikach z naszego miasta, wychowanych w naszym klubie. Większość naszej kadry w zeszłym sezonie łączyła grę w piłce seniorskiej z graniem w rozgrywkach juniora starszego. Wspierają ich bardziej doświadczeni zawodnicy, którzy grają w klubie już od kilku sezonów – mówi o swoim zespole Kamil Kowalski, pierwszy trener Orkana Rumia.
Z kolei OKS – po niedawnej fuzji z SL SALOS – próbuje odnaleźć się po awansie w realiach „okręgówki”. Po słabym początku sezonu i pięciu przegranych z rzędu przyszło też pięć spotkań bez porażki, a ostatnie jesienne wyniki wskazują na to, że piłkarze z Janowa potrafią z powodzeniem walczyć nawet z faworytami.
– Ten sezon jest dla naszego zespołu przełomowy z kilku powodów. Najistotniejszym z nich jest debiut w klasie okręgowej pomorskiej ligi, gdzie rywalizujemy z drużynami na wyższym poziomie niż w ubiegłym sezonie, co wymaga od nas większego zaangażowania i pełnej determinacji. Początek sezonu był dla nas trudny, ale obecnie udało nam się ustabilizować formę – podsumowuje sytuację ligową trener OKS-u Salos Michał Janiak.
Po rundzie jesiennej obie drużyny z Rumi znajdują się na lokatach zwiastujących wiosenną walkę o utrzymanie. W tej samej grupie występują w tym sezonie jeszcze m.in. wspomniane Orlęta Reda czy rezerwy Arki Gdynia, ale i MKS Władysławowo, KS Chwaszczyno czy Sokół Bożepole Wielkie.