Za nami „Tropem Wilczym – Bieg Pamięci Żołnierzy”, w którym wzięło udział 250 osób. Organizatorem miejskiej odsłony tego ogólnopolskiego wydarzenia, które odbyło się 3 marca w Rumi, był tutejszy MOSiR.
Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych obchodzony jest 1 marca, natomiast bieg zwyczajowo odbywa się w pierwszą niedzielę po tym święcie. Celem Biegu Pamięci Żołnierzy Wyklętych „Tropem Wilczym” jest propagowanie biegania jako optymalnej formy aktywności fizycznej oraz oddanie hołdu Żołnierzom Wyklętym. Istotny jest wymiar historyczny biegu. Dystans liczy 1963 metry, a liczba ta symbolizuje rok śmierci ostatniego polskiego Żołnierza Wyklętego. W skali kraju bieg odbywał się po raz dwunasty, natomiast rumianie biegają „Tropem Wilczym” od 2015 r.
Tegoroczny start wyznaczono na rondzie im. rotmistrza Pileckiego, gdzie uczestników witał burmistrz Michał Pasieczny wraz z wiceburmistrzem Arielem Sinickim. Z kolei na mecie znajdującej się Przy Szkole nr 1 (ul. Kościelna) dyrektor MOSiR-u Jolanta Król dekorowała uczestników pamiątkowymi medalami. W samej szkole czekała na biegaczy gorąca zupa oraz żołnierskie pieśni.
Rumianie uczestniczyli w Biegu Pamięci całymi rodzinami. Jak zwykle nie zabrakło rodzin z dziećmi, maluchów w wózkach oraz osób z niepełnosprawnościami. Najmłodszą uczestniczką była Helenka Talkowska (rocznik 2022), najmłodszym uczestnikiem Franciszek Fajtek (rocznik 2023), a najstarszym Edmund Pałasz (rocznik 1947).
Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” to polskie święto państwowe obchodzone 1 marca od 2011 roku, poświęcone upamiętnieniu żołnierzy antykomunistycznego i niepodległościowego podziemia. Jest to wyraz hołdu za świadectwo męstwa, niezłomnej postawy, przywiązania do tradycji niepodległościowych oraz krew przelaną w obronie Ojczyzny. Uchwalenie Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych jest formą uczczenia ich walki i ofiary, ale także bólu i cierpienia, jakich doznawali przez wszystkie lata PRL-u i ciszy po 1989 roku.
O ustanowienie tego święta zabiegały przede wszystkim środowiska kombatanckie, organizacje patriotyczne, stowarzyszenia naukowe, a także przyjaciele oraz rodziny tych, którzy polegli w boju, zostali zamordowani w komunistycznych więzieniach lub po prostu odeszli już na wieczną wartę.
Data 1 marca nie jest przypadkowa. Tego dnia 1951 roku w mokotowskim więzieniu komuniści strzałem w tył głowy zamordowali przywódców IV Zarządu Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość – Łukasza Cieplińskiego i jego towarzyszy walki. Byli to ostatni przedstawiciele ogólnopolskiej konspiracji kontynuującej od 1945 roku dzieło Armii Krajowej.
Powojenna konspiracja niepodległościowa była – aż do powstania Solidarności – najliczniejszą formą zorganizowanego oporu społeczeństwa polskiego wobec narzuconej władzy. W roku 1945, czyli okresie największej aktywności zbrojnego podziemia, działało w nim bezpośrednio 150-200 tysięcy konspiratorów. Dwadzieścia tysięcy z nich walczyło w oddziałach partyzanckich. Kolejnych kilkaset tysięcy stanowili ludzie zapewniający partyzantom aprowizację, wywiad, schronienie i łączność. Doliczyć trzeba jeszcze około dwudziestu tysięcy uczniów z podziemnych organizacji młodzieżowych sprzeciwiających się komunistom. Łącznie daje to grupę ponad pół miliona ludzi tworzących społeczność Żołnierzy Wyklętych. Ostatni „leśny żołnierz” ZWZ-AK, a później WiN – Józef Franczak „Laluś” – zginął w walce w październiku 1963 roku.