Sobota, 27 kwietnia 2024
Fundusze krajowe Fundusze UE
BIP Rumia powiększ czcionkę pomniejsz czcionkę Zwiększ kontrast Zmniejsz kontrast

Rumianka straciła przytomność za kierownicą. Świadkowie uratowali jej życie


Rumianka straciła przytomność za kierownicą. Świadkowie uratowali jej życie09.01.2024 r.

Od lewej: burmistrz Michał Pasieczny, udzielający pomocy Anna Jaworek i Jakub Sirocki, poszkodowana w wypadku Anita Sierocka, radny Marcin Kaczmarek i Tomasz Zwoliński, który również udzielił pomocy

„To było najważniejsze dziesięć minut jej życia” – mówi o poszkodowanej jeden ze świadków wypadku drogowego, do którego doszło rankiem 12 grudnia na ulicy Grunwaldzkiej w Rumi. Tylko splot szczęśliwych zdarzeń spowodował, że Anita Sierocka, tracąc przytomność za kierownicą, nie straciła życia czy zdrowia. Świadkowie wypadku wykazali się wyjątkowym profesjonalizmem i wzorową postawą obywatelską, a ich działania nie umknęły burmistrzowi Rumi.

Wtorek, 12 grudnia 2023 roku, dobiega godzina 6:30. Jadący ulicą Grunwaldzką w Rumi samochód osobowy nagle zjeżdża z drogi i uderza w słup sygnalizacji świetlnej. Kierująca nim kobieta przestaje oddychać. Obok niej zatrzymuje się auto.

Zauważyłam, jak pani z impetem zjechała na pas zieleni i uderzyła w słup. Bez wahania zatrzymałam się i zadzwoniłam po pomoc. Później zatrzymał się pan ratownik medyczny i mi pomógł – opowiada Anna Jaworek. – To była dla mnie pierwsza taka sytuacja, byłam troszeczkę zestresowana, ale pan ratownik przejął inicjatywę i wziął na siebie rozmowę z dyspozytorem straży pożarnej.

Ratownikiem medycznym, o którym wspomina rumianka, jest Jakub Sirocki. Mężczyzna także mieszka w Rumi, na co dzień pracuje w wejherowskim szpitalu. Właśnie jedzie zmienić kolegę na dyżurze. Widząc wypadek, wysiada z auta i wspólnie z Anną Jaworek wyciąga poszkodowaną z samochodu, po czym zaczyna ją reanimować.

Z początku zdarzenie wyglądało trochę dramatycznie. Kobieta zatrzymała się przy zdarzeniu drogowym, ja zatrzymałem się za nią. Zobaczyłem, że samochód jest wbity w sygnalizację. Na fotelu kierowcy leżała nieprzytomna kobieta. Wyciągnęliśmy ją z samochodu, zaczęliśmy uciskać klatkę piersiową, bo nie oddychała – relacjonuje Jakub Sirocki.

Do osób zabezpieczających miejsce wypadku i ratujących życie nieprzytomnej kobiecie po chwili dołącza Tomasz Zwoliński – strażak, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Wejherowie.

Jadąc do pracy, zauważyłem stojący na światłach awaryjnych samochód i od razu pomyślałem, że coś się stało. Drugi samochód stał na poboczu, uderzył w słup sygnalizacji świetlnej. Zjechałem na bok, podszedłem zapytać, czy mogę w czymś pomóc, bo jestem strażakiem. Pan Kuba już rozpoczął wykonywanie ucisków. Przejąłem głowę, udrożniłem drogi oddechowe i akcja trwała do czasu przyjazdu służb – opowiada ze swojej perspektywy Tomasz Zwoliński. – Ruch był spory, ludzie jechali do pracy, ale bardzo dużo osób się zatrzymywało i w trakcie, kiedy trwała ta akcja, podchodziły i pytały, czy mogą jakoś pomóc. Akurat nie było już potrzeby, ale interesowały się i była to spora grupa. Były to osoby stosunkowo młode, czyli jednak świadomość wśród społeczeństwa jest duża, tak jak i chęć niesienia pomocy.

Był jeszcze jeden pan, który pomagał nam w uciśnięciach. Nie przedstawił się, ale mówił, że na co dzień jeździ w ochotniczej straży pożarnej. Powiedzmy więc, że trzy czwarte świadków tego zdarzenia to były osoby, które mają jakieś pojęcie o ratownictwie – dodaje Jakub Sirocki.

Dalsze działania przejmują strażacy, prowadząc resuscytację przy użyciu defibrylatora. Po dwóch wyładowaniach u poszkodowanej powraca oddech. W tym czasie na miejsce dociera zespół ratownictwa medycznego, który zabiera kobietę karetką do szpitala. Wszystko to trwa mniej niż 10 minut.

Anita Sierocka (z prawej) dziękuje za udzieloną jej pierwszą pomoc

Służby są zgodne: tylko dzięki szybkiej i zdecydowanej reakcji świadków, profesjonalnemu podjęciu działań ratowniczych, a także natychmiastowemu przyjazdowi strażaków i karetki kobieta nie straciła życia czy zdrowia. Spędziła w szpitalu zaledwie tydzień.

Do tej pory moje życie toczyło się na wariackich papierach, wszystko szybko. Praca – dom, praca – dom, jeszcze remont miałam, trochę wcześniej byłam mocno przeziębiona, miałam gorączkę. Myślę, że to wszystko się skumulowało i stało się to, co się stało. Wstałam rano, przygotowałam się do pracy i… więcej nie pamiętam. Obudziłam się dopiero w szpitalu – opowiada Anita Sierocka, kobieta poszkodowana w wypadku.

Spotkanie uczestników sytuacji w rumskim Urzędzie Miasta

Raport z tego zdarzenia dotarł do Urzędu Miasta Rumi, a po jego przeczytaniu burmistrz Michał Pasieczny zdecydował się zaprosić poszkodowaną i osoby, które uratowały jej życie. Spotkanie odbyło się 9 stycznia w magistracie. Uczestniczyli w nim również: miejski radny i zastępca przewodniczącego Komisji Bezpieczeństwa Marcin Kaczmarek, komendant Państwowej Straży Pożarnej w Wejherowie Jacek Niewęgłowski, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 2 w Rumi Tomasz Ziarek, przedstawiciel Szpitali Pomorskich Marek Kukuczka oraz Jarosław Szreder, były strażak, a obecnie kierownik Referatu Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta w Rumi.

Ogromne gratulacje i podziękowania z naszej strony. W tamtym momencie potrafiliście państwo skutecznie zadziałać, uratować ludzkie zdrowie i życie. To wspaniała rzecz. Myślę, że warto promować takie postawy i propagować podobne umiejętności wśród dzieci i młodzieży. Chcemy, żeby wasza postawa się udzielała innym, także wasze umiejętności i kompetencje. Jesteście wzorem obywatelskiej postawy, ale też kompetencji. Jeszcze raz ogromne gratulacje – powiedział podczas uroczystego spotkania burmistrz Michał Pasieczny.

Osobom udzielającym pomocy przedstawiciele władz miasta wręczyli oficjalne podziękowania i upominki, natomiast poszkodowanej mieszkance burmistrz podarował kwiaty i życzył powrotu do zdrowia.

Burmistrz Michał Pasieczny (z prawej) wręcza kwiaty Anicie Sierockiej, która była poszkodowaną w wypadku

Po tej sytuacji jestem bardziej odważna, nabrałam wprawy. Jeżeli będę jeszcze świadkiem takich zdarzeń, to na pewno udzielę pomocy – zapewnia Anna Jaworek, która jako pierwsza zareagowała.

Dla poszkodowanej pani było to najważniejsze dziesięć minut jej życia, a właściwie najważniejsze były dwa czynniki. Po pierwsze – szybkie uciśnięcia klatki piersiowej, to dostała od nas. Po drugie – szybka defibrylacja, to dostała od strażaków. W połączeniu to zaskutkowało tym, że dziś (9 stycznia) ta pani jest z nami, normalnie rozmawia – ocenia fachowo ratownik medyczny Jakub Sirocki.

Powiem szczerze, że chyba pierwszy raz jestem w takiej sytuacji, że mogę porozmawiać z osobą, której udzielałem takiej pomocy. To duża satysfakcja, że człowiek się zatrzymał, zareagował. Bardzo się cieszę, że z panią wszystko dobrze, jest cała i zdrowa – przyznaje Tomasz Zwoliński, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Wejherowie.

Dzisiaj (9 stycznia) pierwszy raz spotkałam się z osobami, które mi pomogły. Podziękowałam im za to, że żyję, że uratowali mi życie i życzyłam im wszystkiego, co najlepsze. Teraz muszę na siebie uważać, nie pracować za dużo, zdrowo się odżywiać, po prostu dbać o siebie, no i czeka mnie rehabilitacja – podsumowuje Anita Sierocka.


Ściągnij galerię
Fundusze zewnętrzne
Kalendarz wydarzeń