Czym jest parkrun? Najprościej: to bezpłatne, cotygodniowe spotkania sportowe, które wolontariusze organizują w parkowych przestrzeniach, w różnych miejscach na świecie, w tym w Polsce. Pierwsze z nich odbyło się w londyńskim Bushy Park w 2004 roku, a obecnie – w każdą sobotę, zawsze o godzinie 9:00 – chętni spotykają się w tysiącach lokalizacji w 23 krajach, od Australii i Nowej Zelandii po Stany Zjednoczone.
W przypadku Rumi grupa sportowych pasjonatów, która postanowiła uruchomić własną edycję parkrunu, zaczęła działać w 2015 roku. Od tamtej pory cały czas zachęca do biegania kolejnych mieszkańców. Rumski parkrun prowadzi uczestników po parku Starowiejskim, na trasie liczącej 5 kilometrów. Podobnie jak na całym świecie, pokonać ją można w dowolny sposób: biegiem, ale też truchtem czy marszem, samotnie, z bliskimi lub z psem.
Jedną z rzeczy, która przyciąga do udziału, jest możliwość pomiaru swojego czasu (wystarczy wcześniej zarejestrować się na stronie parkrun.pl/rejestracja i podać swój kod), ale dla wielu uczestników to nie wynik jest najważniejszy – liczy się zdrowie, aktywność na świeżym powietrzu, integracja i ciekawe doświadczenie.
Nie biegasz? Możesz też zaangażować się jako wolontariusz. Lokalne odsłony akcji tworzą właśnie ochotnicy. Są m.in. organizatorami biegów, oznaczają i zabezpieczają trasy czy fotografują biegnących. Wielu z nich zawarło trwałe przyjaźnie i regularnie uczestniczy w sobotnich spotkaniach.
– Dajemy możliwość swobodnego, systematycznego ruchu ludziom w każdym wieku, a przy okazji adaptacji społecznej osobom niepełnosprawnym, seniorom oraz osobom z innymi problemami zdrowotnymi natury fizycznej czy mentalnej. Nasze spotkania są zupełnie bezpłatne, a ich organizacja odbywa się dzięki wsparciu wolontariuszy, którymi są nasi uczestnicy – wyjaśnia Marlena Adamusiak, koordynatorka parkrunu Rumia.
Za wieloma parkrunami kryją się inspirujące historie osób, które biorą w nich udział. Jednymi z tych, którzy przełamali swoje bariery w Rumi, są Monika i Krzysztof Dydymscy. Para mająca problemy ze słuchem (Monika jest niesłysząca, a Krzysztof korzysta z aparatu słuchowego) prowadzi aktywne życie i co sobotę pojawia się na biegowych ścieżkach.
– Nasz kolega Mariusz Miłkowski zaprosił nas na parkrun, razem z żoną biega w parkrun Gdynia. Opowiedział nam wszystko. Nie chciało nam się wstawać, ale potem postanowiliśmy zobaczyć, jak wygląda parkrun. Pierwszy raz byliśmy 30 grudnia 2017 roku. Aktualnie mam na swoim koncie 120 parkrunów i 4 wolontariaty, a Krzysztof – 117 parkrunów i 5 wolontariatów – mówi Monika Dydymska. – Kiedy trafiliśmy tu pierwszy raz, nie było tak wiele osób, biegało około 15-20, a każdego znało się z widzenia. Teraz jest o wiele więcej ludzi. Ważne jest, że możemy się spotkać i wspólnie potruchtać, pożartować. Kiedy nikogo nie znaliśmy, było nudno. Teraz wracamy jak do starych, dobrych znajomych – dodaje.
– Sport towarzyszył mi przez całe życie. Grałem w piłkę nożną, rugby, siatkówkę. Zdarzyło mi się kilka razy kibicować w czasie biegów. Na mecie często widziałem uśmiechniętych, radosnych, zadowolonych ludzi. Też chciałem spróbować – zaznacza Krzysztof Dydymski.
Więcej informacji o inicjatywie oraz o tym, jak wziąć udział w jej rumskiej odsłonie, można znaleźć na stronie internetowej parkrun.pl/rumia oraz na Facebooku: facebook.com/parkrunRumia.