Kilka tygodni temu pożegnaliśmy rok 2021, który jako drugi z rzędu został zdominowany przez pandemię koronawirusa. Skutki były i są odczuwalne w niemal każdej dziedzinie życia, na całym świecie – także w Rumi. Mimo dotykającej wszystkich trudnej sytuacji gospodarczej i społecznej lokalni samorządowcy starali się nie zwalniać tempa. Czy to się udało? Między innymi takie pytanie zadaliśmy burmistrzowi Michałowi Pasiecznemu.
Michał Pasieczny, burmistrz Rumi: Bardzo ciężki rok. Bardzo ciężki, ale zwieńczony wielkim sukcesem, ponieważ wszystkie kluczowe inwestycje postępują zgodnie z planem. Są oczywiście różnego rodzaju niemiłe niespodzianki, typu bardzo duży wzrost kosztów budowy skrzydła Szkoły Podstawowej numer 6 czy centrum opiekuńczo-mieszkalnego, pierwszego gminnego obiektu przeznaczonego dla osób niepełnosprawnych, ale jest to efekt sytuacji pandemicznej, z którą wiąże się wiele problemów. Był to dla nas wszystkich rok wytężonej pracy, dlatego ogromne podziękowania kieruję do całego zespołu za to, że udało się poukładać i dograć te projekty. Wielkie podziękowania należą się też mieszkańcom – przedsiębiorcom i działaczom społecznym – za to, że pomimo trudności realizowali różne przedsięwzięcia, a dzięki temu dzieci, młodzież, dorośli, seniorzy, potrzebujący mogli korzystać ze sportu i kultury, co należy bardzo docenić.
Gigantyczne. Panuje ogromne poczucie niepewności, zdajemy też sobie sprawę z wielu ryzyk. Nic nie można planować, budżety są wielką zagadką, co wiąże się przede wszystkim ze zmianami i decyzjami rządowymi. Musimy się spodziewać dużego spowolnienia procesów inwestycyjnych, podejmowania zachowawczych decyzji przez rady gmin, wójtów, burmistrzów i prezydentów. Powodem jest ograniczanie środków finansowych dla samorządów na szerszą skalę. W szczególności mówimy o pieniądzach, które oddziałują na tkankę społeczną, czyli tę najbardziej wrażliwą. Mówiąc wprost, z budżetów gmin są zabierane środki, które normalnie przekazalibyśmy na dotacje dla organizacji pozarządowych zajmujących się kulturą, sportem, pomocą społeczną, seniorami i zdrowiem, lekcje dodatkowe w szkołach, bieżące remonty ulic i chodników, na zieleń miejską czy też imprezy. To dla nas bardzo duży problem.
Nam, jako całemu zespołowi, nigdy nie brakowało optymizmu, a przede wszystkim chęci do pracy. Funkcjonując w takim zespole, można naprawdę wiele zrobić, stąd też motywacja. Przez 7 ostatnich lat pracowaliśmy bardzo intensywnie i między innymi dzięki naszym działaniom Rumia zwiększyła swoje dochody. Pojawiły się nowe firmy, setki miejsc pracy, a to przełożyło się na dodatkowe środki w budżecie miasta, przez co te negatywne konsekwencje wprowadzanych odgórnie zmian nie są dla nas aż tak drastyczne. Nadal mamy możliwość pozyskiwania dotacji, dodatkowych środków finansowych, i staramy się, jak tylko możemy, wykorzystywać dobre wzorce i nasze pomysły, aby mając mniejszy budżet wciąż robić dużo z myślą o mieszkańcach. Te największe inwestycje postępują, tak że jesteśmy dumni, że w Rumi niemożliwe staje się możliwe. Najpierw promenada wzdłuż Zagórskiej Strugi była bardzo dobrze odebrana przez mieszkańców, teraz rewitalizacja Góry Markowca i węzeł integracyjny w Rumi-Janowie. Przed nami jeszcze budowa urzędu miasta, która, mam nadzieję, ruszy w ciągu dwóch lat, przynajmniej jest taka szansa. Te sukcesy i współpraca napędzają nas do działania. Poza tym mamy bardzo dobrych fachowców, którzy są zaangażowani w pracę, podchodzą do zadań jak do misji, są mocno związani z Rumią. To wszystko powoduje, że możemy robić o wiele, wiele więcej.
Najbardziej szkoda utraconego kontaktu z ludźmi, wspólnej zabawy i świętowania, bo faktycznie nie mogliśmy zorganizować tylu imprez sportowych i kulturalnych, ile byśmy chcieli. Bardzo brakuje tego spędzonego wspólnie czasu. Od wielu mieszkańców mamy sygnały, aby powalczyć o te imprezy, żeby w kolejnych latach było ich po prostu więcej.
Mieszkańcy naprawdę dopingują te kluczowe inwestycje, czekają na nie. Musimy jednak więcej czasu i środków poświęcić na utrzymanie infrastruktury drogowej i chodnikowej, szczególnie poza centrum, na obrzeżach miasta. Należy regularnie to poprawiać, jeśli nie ma szans na zbudowanie tam nowych ulic w krótkim czasie. Natomiast bardzo nas cieszy, że zagospodarowane tereny zielone są tak dobrze odbierane przez mieszkańców, to był jeden z naszych priorytetów od samego początku. Najpierw realizowaliśmy mniejsze projekty, takie jak zielone wyspy, które bardzo fajnie wpisały się w charakter dzielnic i oczekiwania mieszkańców, teraz są to większe przedsięwzięcia. Plan jest taki, aby w kolejnych miesiącach i latach przybywało ogólnodostępnych zielonych terenów rekreacyjnych.
Problemem oczywiście będą finanse, bo zmiany ustalane na szczeblu rządowym spowodowały tąpnięcie w naszych wpływach podatkowych. Mam na myśli przede wszystkim podatek PIT, który w 38% wraca do gminy. Dla przykładu, w styczniu zeszłego roku wpłynęło do budżetu miasta z tego tytułu 6,9 miliona złotych, a w styczniu tego roku jest to już 5,1 miliona – w ciągu roku miesięczny dochód zmalał o prawie 2 miliony. To pokazuje skalę zagrożenia, które niestety przekłada się na konieczność wyhamowania różnych działań dla mieszkańców. Jest to olbrzymi problem, dlatego będziemy obserwować i analizować sytuację. Jest to ogromna niepewność, dlatego, kiedy ktoś pyta mnie o możliwość realizacji kolejnej dużej inwestycji, która jak na razie nie została ujęta w budżecie, to odpowiadam, że jest w planach, ale kiedy zostanie sfinalizowana, tego chyba nawet sam Nostradamus nie byłby w stanie powiedzieć.
U nas konsekwentnie obowiązuje hasło: Po stronie mieszkańców, ponad podziałami zmieniamy Rumię.