Pod koniec sierpnia w opolskich Jakubowicach odbyły się Mistrzostwa Polski w Skokach przez Przeszkody. Zofia Pakur, młoda mieszkanka Rumi i miłośniczka jazdy konnej, wystartowała w kategorii młodszych juniorów i wraz z sympatyczną klaczą Kufonią opuściły miejscowość ze złotym medalem. Postanowiliśmy spytać mistrzynię, kiedy zaczęła się ta pasja i jak zapracowała na ten sukces.
Zuzanna Brzóska: Opowiedz o swoim ostatnim zwycięstwie w Jakubowicach.
Zofia Pakur: Do Jakubowic jeździmy od 5 lat, startowałam już w różnych kategoriach na kucykach. W tym roku pierwszy raz startowałam na dużym koniu, udało się przejechać wszystkie parkury na czysto. W rozgrywce była jedna zrzutka , ale mimo wszystko udało się wygrać.
Jak dokładnie wygląda ta konkurencja – skoki przez przeszkody?
Do startu w tej kategorii przystąpiło 98 koni. Pierwszego dnia pokonałyśmy parkur bezbłędnie, bez punktów karnych, drugiego dnia tak samo. W finale są trzy parkury do przejechania. Pierwszy i drugi nawrót pokonałyśmy na zero i w rozgrywce zdarzyła nam się zrzutka, ale dwóm innym dziewczynom również się one zdarzyły. Rozgrywka finałowa polegała na tym, aby wyłonić z naszej trójki zwycięzcę. Miałam najlepszy czas i dlatego wygrałam.
Jak się czułaś, kiedy to nastąpiło?
To było spełnienie marzeń – coś, o czym marzyłam już od dawna.
Czyli dalej żyjesz tymi mistrzostwami?
Dalej mam z tego radość, ale bardziej skupiam się na dalszym trenowaniu.
Gdy przygotowujesz się do zawodów, zdarzają się takie dni, że już kompletnie nic ci się nie chce?
Tak, na przykład po nieudanym treningu były takie wątpliwości, ale jak już zaczynało wychodzić, motywowało mnie to do dalszego działania. Dodatkowo w chwilach słabości mogłam liczyć na wsparcie pani Agnieszki Wujec, mojej trenerki, której zawdzięczam wszystkie sukcesy.
Wspominałaś wcześniej, że ta pasja zaczęła się dawno temu?
Tak, jeżdżę od 6 lat. To wyszło tak z przypadku. Raz pojechałam na półkolonie i wtedy wszystko się zaczęło.
Co najbardziej lubisz w jeździe konnej?
To, że można przebywać z tymi zwierzętami. Od dawna lubię spędzać czas z końmi, dzięki temu mogę się odprężyć, zapomnieć o wszystkim, co się dzieje. Bardzo lubię pojechać tak sobie sama w teren.
Na mistrzostwach w Jakubowicach startowałaś na Kufonii. Opowiesz coś o tej klaczy?
Kufonia ma 8 lat, jest przekochana, zawsze stara się pomóc, wybacza moje błędy. Jest koniem moich marzeń. Na Kufonii zaczęłam jeździć w maju, a wcześniej jeździłam tylko na kucach. Między nimi a końmi jest dosyć duża różnica – na kucyku skakałam 105 centymetrów, a teraz już 115-120.
Masz na koncie inne osiągnięcia związane z jeździectwem?
W połowie lipca odbyła się ogólnopolska olimpiada młodzieży, na której zdobyłam srebrny medal. Trzeba tam było jeździć na „styl jeźdźca”, czyli pokazać sędziemu, że się dobrze jeździ. Wcześniej było jeszcze złoto w mistrzostwach Polski północnej w kategorii juniorów, parę medali z mistrzostw Pomorza. Mam też złoto z mistrzostw Polski, ale na kucu, dużo wygranych konkursów w zawodach ogólnopolskich i regionalnych, trzykrotny udział w CSIO Sopot Young Stars, jest tego troszkę (śmiech).
A czym jest CSIO Young Stars?
To zawody, które są organizowane w Sopocie. Odbywają się raz w roku, w czerwcu, i od trzech lat pojawiają się tam też wschodzące gwiazdy jeździectwa. Aby się tam dostać, trzeba wziąć udział w eliminacjach i jeździć po Polsce na różne kwalifikacje. Mnie udało się to trzykrotnie. Można tam spotkać jeźdźców z całego świata, to bardzo ciekawe doświadczenie.
Zdobyłaś w tym roku także złoty medal na drużynowych mistrzostwach Polski. Wolisz zawody zespołowe czy solowe?
Było to naprawdę fajne przeżycie, ale mimo wszystko wolę te solowe, indywidualne. Zawsze jak startuję w zawodach drużynowych, mam z tyłu głowy, że jak mi nie wyjdzie, to drużyna będzie miała mi to za złe, dlatego wolę startować tak sama dla siebie.
Na koniec: czy chciałabyś przekazać coś osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z jeździectwem i marzą o podobnych osiągnięciach?
Nauka jeździectwa wymaga dużego poświęcenia i najważniejsze jest się nie poddawać. Każdemu zdarzają się gorsze dni, gorsze treningi, chwile zwątpienia, ale mimo wszystko zawsze warto dążyć do celu.