W sezonie 2021/2022 Akademia Tenisa Stołowego Małe Trójmiasto znalazła się aż na czterech poziomach rozgrywkowych Polskiego Związku Tenisa Stołowego. Najwyższa – pierwsza liga grupy północnej – to gratka dla kibiców, którzy drużynę Kamix ATS MT Rumia mogą oglądać na żywo w Rumi oraz Redzie, a także podczas relacji online.
W tej jednej z najwyższych lig w kraju grają już nie tylko polscy zawodnicy, ale także reprezentanci innych narodowości, w tym bardzo dobrzy w tym sporcie Chińczycy. Rumskiej drużynie nie przeszkadza to jednak w osiąganiu wysokich lokat.
– Alan Woś, Łukasz Kaproń, Przemysław Perzyński i Paweł Lemański, którzy od początku są związani z naszym klubem, prowadzonym przez trenera Pawła Gawła, godnie reprezentują Rumię oraz powiat wejherowski. Już po raz kolejny z nadziejami zmagają się o możliwość baraży do Polskiej Superligi Tenisa Stołowego – mówi Jarosław Przyborowski, prezes klubu.
Postawa i forma drużyny z Rumi może napawać optymizmem. Po dwóch rozegranych spotkaniach zespół zajmował drugie miejsce w tabeli ligowej, a nieznaczna przegrana z liderem (6:4) nie przekreśla prawa do gry o najwyższą ligę w kraju.
– Akademia Tenisa Stołowego Małe Trójmiasto to też druga liga, która stanowi rezerwy pierwszej drużyny i po pięciu spotkaniach zajmuje szóste miejsce wśród osiemnastu drużyn tej ligi. Trzecia nasza drużyna celuje wyżej, bo po sześciu spotkaniach, tracąc tylko jeden punkt, zajmuje drugą pozycję w trzecioligowej tabeli. Czwarta liga to najmłodsi przedstawiciele Akademii, wsparci dorosłymi amatorami, którzy na razie nie są liderami tej klasy rozgrywek, ale już teraz potrafią zdobywać małe punkty i zagrozić dużo wyżej notowanym drużynom z województwa pomorskiego – podkreśla prezes klubu.
Postępy klubu można śledzić na żywo, podczas relacji online, a także na stronie pingpong.rumia.pl i Facebooku.
– Zapraszamy zarówno dzieci, jak i dorosłych do spróbowania tego sportu pod okiem trenerów Akademii Tenisa Stołowego Małe Trójmiasto. Wiek i poziom nie stanowią problemu. Gramy i bawimy się od lat pięciu do stu pięciu – podsumowuje Jarosław Przyborowski.