Poduszka, kołdra, czapka, koszulka czy nawet puzzle, a na wszystkim wizerunek Freddy'ego Mercury'ego bądź kadry z życia scenicznego kultowego zespołu Queen. To przedmioty, z którymi niemal nie rozstaje się 16-letni Dominik, rumianin z zespołem Downa. Jak podkreśla, od Queen'u lepsza może być tylko pizza, no i lody.
Miłość nastolatka do Queen'u rozpoczęła się od… Muppetów, a właściwie od wykonanego przez lalki utworu pt. „Bohemian Rhapsody”. Niedługo później, zainspirowany twórczością swojego ulubionego zespołu, postanowił, że będzie grał na perkusji – i robi to już od dwóch lat.
Rumianin bardzo lubi też jeździć na koncerty. Trzy lata temu w Łodzi podziwiał występ Adama Lamberta, który jeździł po scenie na różowym trójkołowym rowerku i śpiewał takie hity jak „Somebody to Love” czy „We Will Rock You”. W tym roku, w dniu swoich szesnastych urodzin, Dominik wraz rodziną był na koncercie Queen Machine – jednego z najlepszych europejskich tribute bandów, odtwarzającego muzykę legendarnego Queen'u. Dominikowi najbardziej podobało się widowiskowe „burzenie muru” przez robota, z utworem „One Vision” w tle. Nieco mniejsze wrażenie zrobiło na nim zakulisowe spotkanie z członkami zespołu.
Jak mówią rodzice Dominika, chłopak od zawsze lubił taniec i muzykę. Gdy był młodszy, występował w teatrze. Dusza showmana wychodzi z niego w każdy piątkowy wieczór. Wtedy wraz z młodszym rodzeństwem, oczywiście za zgodą rodziców, może do woli korzystać z tabletu, konsoli do gier czy puszczać głośno muzykę – i tak do późnych godzin wieczornych. W domowym slangu są to tzw. imprezki. Wolne chwile nastolatek spędza przede wszystkim w rodzinnym gronie. Jego zapędy dotyczące organizowania innym czasu spowodowały, że domownicy nazywają go „prezesem”. To mogłoby też wyjaśniać, dlaczego w przyszłości chce zostać komendantem policji bądź straży miejskiej. Chciałby zarządzać mundurowymi również ze względów bezpieczeństwa, aby ganiali łobuzów, pilnowali porządku na ulicach oraz łapali złodziei.
Na co dzień 16-latek uczy się w Szkole Podstawowej nr 7 im. Karola Wojtyły w Rumi, gdzie obecnie może przebywać tylko co drugi tydzień i to w bardzo ograniczonym gronie. Gdy był młodszy, chodził do przedszkola Iskierka. Pandemia spowodowała, że brakuje mu nie tylko codziennego kontaktu z rówieśnikami, ale i tzw. gonitw, czyli wyścigów po szkolnym holu. Dawniej Dominik wyładowywał energię podczas gry w piłkę nożną czy nawet treningów ogólnorozwojowych w Rugby Club Arka Rumia, jednak ostatecznie stwierdził, że to nie dla niego. Dlatego też przerzucił się na pływanie, ale jak mówi, obecnie przez koronawirusa w basenach po prostu nie ma wody, więc z nich nie korzysta.
Wakacje i ferie także spędza aktywnie. Wspólnie z rodziną podróżuje po Polsce przyczepą campingową, a w pojedynkę jeździ na kolonie ogólnorozwojowe. Za rodzicami zbytnio nie tęskni, ponieważ swoją uwagę skupia na otaczających go osobach, głównie kobietach. Tam też poznał swoją pierwszą miłość, z którą do dziś koresponduje. Marzy o wyjeździe do Włoch, ponieważ jest to ojczyzna pizzy i właśnie tam powinna smakować najlepiej.
Mimo że Dominik ma dobrą pamięć, to czasem zdarza mu się przekręcać pewne słowa, ale z zachowaniem wszystkich niezbędnych liter. Najsłynniejszym jego tworem jest „koktajl kutrawska”, czyli o smaku truskawki. Najpiękniejsze momenty w jego życiu to… święta i urodziny. W zbliżające się Boże Narodzenie chciałby znaleźć pod choinką piłkę do nogi i nieco od niej większy oraz droższy fortepian – ale nie do grania, głównie po to, żeby stał jako ozdoba.
Dlaczego w ogóle opowiadamy o Dominiku? Ponieważ dziś (3 grudnia) obchodzimy Międzynarodowy Dzień Osób Niepełnosprawnych, którego celem jest m.in. włączenie takich ludzi w życie społeczne, a wśród nich są przecież mieszkańcy Rumi. Niestety nadal nierzadko są oni społecznie wykluczani z powodu swojego wyglądu czy niełatwych do zrozumienia zachowań, a jak widać na załączonym obrazku – są okej! Też mają swoje pasje, talenty, potrzeby czy marzenia, a przy tym mogą innych wiele nauczyć.