Razem spacerujemy, maszerujemy, truchtamy, biegamy i organizujemy spotkanie. Nie zauważyliśmy, kiedy nasze życie przejęły maszyny i aplikacje. Ruszamy się stanowczo za mało. Nasze pociechy wygodnie wozimy do szkoły, by potem mogły 8 godzin siedzieć w ławce. Elektryczne hulajnogi, rowery z akumulatorem, aplikacje i zegarki liczące kroki, sugerujące ćwiczenia i kolejny łyk wody. Znasz to?
Cieszymy się, kiedy dzieci nie marudzą podczas niedługiego spaceru do sklepu. Na odczepne dajemy im telefon, by siedziały cicho. W weekend kolejna odsłona sesji z Minecraftem czy Fifą. Z czasem trudnością jest przebyć dłuższy niż zazwyczaj odcinek. Sapiąc, przeklinamy czwarte piętro, bo wyżej się nie dało…
Tak naprawdę sami oduczamy dzieci pozytywnych nawyków zdrowego ruchu i uważności. O ile przyjemniej jest czuć wiatr na policzkach w rześki poranek, pedałując, niż irytując się staniem w korku w klimatyzowanym aucie. Skoro skończył się czas wakacyjnych lodów, gofrów, shake’ów i hot dogów z Żabki, warto zacząć dbać o dobre nawyki, dobre samopoczucie i lepszą odporność.
Według danych Instytutu Żywienia i Żywności z 2018 r. polskie dzieci są zaliczane do najszybciej tyjących w Europie. W latach 70. ubiegłego wieku nadmierną masę ciała notowano w Polsce u mniej niż 10% uczniów, podczas gdy w ostatnich latach u ponad 22%. Z kolei z raportów opracowanych na zlecenie ministra zdrowia wynika, że w 2018 r. nadwagę miało nawet 30,5% dzieci w wieku szkolnym.
Otyłość to nie problem natury estetycznej, a wymagająca leczenia najpowszechniejsza obecnie na świecie choroba cywilizacyjna, mogąca powodować wiele powikłań zdrowotnych. Osoby z nadmiarem tkanki tłuszczowej są narażone nie tylko na zaburzenia metaboliczne, hormonalne, ale także na cukrzycę, nadciśnienie, udar, chorobę wieńcową, schorzenia kardiologiczne, zaburzenia oddychania czy zwyrodnienie stawów. Raport Światowej Federacji ds. Otyłości wydany w marcu 2021 r. wskazuje także na związek między otyłością a problemami natury psychologicznej oraz ryzykiem zachorowania na nowotwory.
Służby medyczne nie są wstanie udźwignąć problemu. Według ustaleń NIK, w badanym okresie, czyli od stycznia 2018 r. do końca marca 2020 r. w kontrolowanych placówkach Podstawowej Opieki Zdrowotnej efekty leczenia otyłości wśród osób poniżej 18 roku życia nie były zadowalające. Ze względu na brak dostępu do specjalistów ograniczano się do ustnego pouczenia i przekazywania materiałów promocyjnych przygotowanych
przez firmy farmaceutyczne.
Konsekwencją otyłości w dzieciństwie, oprócz otyłości w wieku dorosłym, mogą być liczne problemy zdrowotne, jak na przykład insulinooporność, cukrzyca, podwyższony poziom cholesterolu, nadciśnienie tętnicze, miażdżyca, stłuszczenie wątroby, zaburzenia regulacji hormonalnej i związane z tym zaburzenia dojrzewania, bezdech senny czy przeciążenie kości i mięśni. Im starsze dziecko, tym większe psychologiczne konsekwencje dźwiga młody człowiek – niska samoocena, osamotnienie, frustracja z niepożądanego wyglądu, brak samoakceptacji i pewności siebie. Dzieci często są izolowane lub też same usuwają się w cień.
Nadwaga jest skutkiem nieprawidłowych nawyków żywieniowych oraz braku aktywności fizycznej, ale także następstwem psychicznych problemów. Niezadowolenie, nuda, samotność, frustracja, strach, ambicje, brak wsparcia, problemy rodzinne, które łatwiej się zajada, niż nad nimi pracuje. A przecież najbardziej oczyszcza umysł aktywność na świeżym powietrzu i zachwycanie się zmieniającą się przyrodą.
Z drugiej strony często my dorośli, rodzice czy dziadkowie, stawiamy przed dziećmi ściany obawy, o to, że nie poradzą sobie z nową przeszkodą. Na placu zabaw wczoraj tyle razy usłyszałam: „nie wchodź tam, bo spadniesz”, że pomyślałam jak dobrze, że za czasów mojego dzieciństwa nie było ogrodzonych placów zabaw, a właściwie dzieci świetnie bawiły się bez rodziców. Był trzepak i tyle. Zdarzały się siniaki, ale daliśmy radę, puszczając wodze fantazji, obmyślaliśmy nowe gry.
Czas ostatnich dwóch lat ostro nadwyrężył nasze zdrowie psychiczne i relacje społeczne we wszystkich grupach wiekowych. Narastające lęki, pogłębiające się nerwice, w zastraszającym tempie pogłębiające się depresje szczególnie wśród młodzieży doprowadziły do wzrostu liczby samobójstw. Wciąż szukamy na to lekarstwa.
Nie tak dawno siedziałam na drzewie, zbierając wiśnie. Zza płotu usłyszałam głos dziadka strofującego swoją wnuczkę: „Lenka, nie wchodź tam. Za chwilę spadniesz!”, „Lenka, bądź ostrożna!”, „Lenka, pośliźniesz się i spadniesz. Wpadniesz do wody. Uważaj!”.
Do tej pory nie miałam obaw w związku ze wspinaniem się na wysokości, ale tym razem miałam już serdecznie dość. Czułam, że cierpnie mi skóra. Zrobię krok… Może lepiej nie, bo zlecę. Miałam ochotę wygarnąć mu kilka słów…
Na świat przychodzimy z niezapisaną kartą. Z czasem nieświadomie chłoniemy cudze lęki. Potem sami przelewamy je na innych. Ubierz się, bo się przeziębisz. Uważaj, bo spadniesz. Nie rób tego, bo się przewrócisz. Nie biegaj, bo się poślizgniesz. I tak tracimy pewność, że to, jak i co robimy, ma słuszność, tracimy pewność, że damy radę.
Kiedy po raz kolejny słyszysz, że lepiej zrezygnować z nowego wyzwania, niż podrapać sobie kolana faktycznie zostawisz to, bo tak jest wygodniej. Kiedy jednak z uporem maniaka podejmiesz ryzyko, to co spotka Cię po drugiej stronie, doda ci skrzydeł.
Dystans 5 km jest trudny dla wielu dorosłych. Lepiej nie pójdę, bo i tak nie dam rady… Nasze dzieci będą odważne i śmiałe, kiedy tylko im na to pozwolimy. A taką pewność siebie i otwartość na innych łatwo zbudować można na parkrunie, czego dowodem są nasi liczni biegający juniorzy.
Bardzo często nam brakuje pewności siebie i wiary we własne możliwości. Łatwo przelewamy to na nasze dzieci. Zwłaszcza kiedy widzimy tych bardziej doświadczonych w rozmaitych dziedzinach życia, paraliżuje nas strach, że jesteśmy zbyt kiepscy, nie damy rady. A tak naprawdę każdy z nich kiedyś zaczynał od zera. Pierwsze kroki najbardziej bolą, jednak satysfakcja z kolejnego osiągnięcia jest najcudowniejszym uczuciem, które dodaje nam energii do dalszego działania. To jest wiatr, który napędza nasze żagle. To jest nasz mały cud, o którym skrycie marzymy!
Dlatego w trosce o dobrą kondycję naszych pociech oraz wspólnie spędzony z nimi czas, zapraszamy Was do udziału w parkrun razem z całymi rodzinami. Wraz z nowym rokiem szkolnym chcemy powrócić do akcji skierowanej do uczniów szkół #6 za 6. Celem jej jest zachęcenie młodych ludzi, a tak naprawdę całych rodzin do aktywnego udziału w naszych sobotnich spotkaniach.
Jeśli zastanawiacie się, jak może zmienić się Wasze życie po przebyciu dziesięciu parkrunów, to już śpieszę z odpowiedzią. Jeśli na pierwszym, drugim i trzecim mieliście zadyszkę czy kolkę w czasie spaceru lub biegu, to na dziesiątym już nie ma tematu. Dziesiąty raz już tak nie męczy. Nie ma czasu na przystanki, by odpocząć. Dziesiąty parkrun to świetna okazja, by na mecie nie łapać nerwowo oddechu, walcząc tym samym o przetrwanie, ale nonszalancko i w pełni profesjonalnie kliknąć czas w zegarku! A tak naprawdę to dopiero początek parkrunowej przygody!
Jeśli zastanawiacie się, czy wasze dziecko sobie poradzi, bo jest małe, możemy wam zagwarantować, że da radę! Wy również! Pod warunkiem, że pozwolicie sobie spróbować! Wszelkie granice są w naszych głowach!
A metę parkrun można było osiągnąć na wiele sposobów: po prostu spacerem, marszem, truchtem, biegiem, biegiem z językiem do pasa, truchtem z dzieckiem, gawędząc z przyjaciółką, odpowiadając na wszelkie możliwe pytania, jakie wpadną do głowy po drodze siedmiolatkowi, a także przybijając piąteczki każdemu miłemu biegaczowi, tudzież biegaczce, którego będziecie mijać. Jeśli obawiacie się, że będziecie ostatni na mecie, to nie ma na to szans. Miano ostatniego bierze na siebie zamykający stawkę, który dba o bezpieczeństwo i dobrą atmosferę na końcu stawki.
A może by tak przygotować bieg? Parkrun od kuchni można odkryć, uczestnicząc w organizacji spotkania jako wolontariusz. Dzieci do 11. roku życia, biorące udział w parkrunie w charakterze uczestnika czy wolontariusza, muszą znajdować się pod opieką rodziców lub innego pełnoletniego opiekuna, a 5 km dystans muszą pokonać samodzielnie na własnych nogach. Niedozwolone jest pokonanie trasy na rowerze, hulajnodze rolkach czy ramionach rodziców.
Nic nie oszuka kolekcjonerskiej natury człowieka. Dlatego dzieci mogą zbierać przebyte parkruny i wolontariaty, a za sześć przebytych parkrunów, co odnotowujemy w specjalnym paszporcie, otrzymują ocenę 6 z WF-u za dodatkową aktywność. Za udział w wolontariacie wystawiamy osobne zaświadczenie.
Po 10 przebytych mogą liczyć na białą juniorską parkrunową koszulkę, fioletową po 25, później czerwoną po 50, czarną po 100 i zieloną po 250. Podobnie za wolontariaty. W parkrun Rumia, gdzie wspólnie biegamy, truchtamy i maszerujemy, sprawdza się to bardzo dobrze. Co tydzień w naszych spotkaniach biorą udział całe rodziny, a dla wielu rodziców i dziadków jest to początek sportowej przygody.
W aglomeracji trójmiejskiej mamy 7 lokalizacji parkrun: Tczew, Gdańsk, Gdańsk Południe, Wzniesienie Osowy, Gdynia, Rumia i Park Miejski Wejherowo. W całej Polsce możemy wybierać spośród ponad 80 różnych miejsc. parkrun to wydarzenie, które narodziło się 19 lat temu w Bushy Park w Londynie. Co tydzień gromadzi miliony uczestników w 2000 różnych lokalizacjach, w 22 państwach świata.
Warunkiem udziału jest jednorazowa rejestracja na stronie https://www.parkrun.pl/rejestracja/ oraz posiadanie wydrukowanego kodu uczestnika. Proste zasady, bezpłatnie, dla wszystkich i zawsze na 5 km. Do zobaczenia w naszym ulubionym parku w sobotę, koniecznie przed 9:00!