W Stacji Kultura porozmawiasz nie tylko po polsku! Biblioteka w Rumi już od 4 lat gości w swoim zespole młodych ludzi z różnych zakątków Europy. Jest to możliwe dzięki programowi Wolontariatu Europejskiego. Po wolontariuszach z Francji, Hiszpanii i Włoch, przyszła kolej na Olgę z Ukrainy oraz Elniza z Azerbejdżanu.
Jeśli w ostatnim czasie odwiedzaliście Stację Kultura, prawdopodobnie spotkaliście Olgę Smolkową. Ta przyjazna, otwarta i empatyczna Ukrainka sama się określa jako feministkę. Bliskie są jej idee równościowe – bez względu na płeć, status społeczny, warunki zdrowotne czy pochodzenie. Lubi nawiązywać osobiste relacje i dzielić się wiedzą. Dawniej pracowała jako nauczycielka informatyki, zajmowała się też marketingiem internetowym, tworząc kampanie i strategie reklamowe. Obecnie oddaje się swoim pasjom: wykonywaniu zdjęć, prowadzeniu dziennika i osobistych mediów społecznościowych, scrappbookingowi oraz podróżowaniu.
– To typowe pasje millenialsów. Uwielbiam podróże i dotychczas odwiedziłam 8 lub 9 krajów, zależy, jak liczyć. Zamiast przywozić z wycieczek bibeloty, robię mnóstwo zdjęć i publikuję je na Instagramie jako olga_smolkova. Po powrocie do domu lubię zbierać wszystkie wspomnienia w formie pamiętnika pełnego uroczych naklejek, biletów, wycinków, ulotek i ręcznie pisanych notatek – opowiada Olga.
Do Rumi przywiodła ją miłość do… literatury, zwłaszcza literatury faktu. Wolontariuszka ma słabość do twórczości Stephena Hawkinga i Richarda Dawkinsa.
– Podoba mi się, że przestawiają złożone i głębokie tematy w prosty i logiczny sposób. Cenię także Jean-Paula Sartre'a za jego „Byt i nicość”. Jeśli chodzi o beletrystykę, to jestem fanką Neila Gaimana. Zakochałam się w jego dziełach po przeczytaniu „Nigdziebądź”. Polecam także Philipa Pullmana i jego „Mroczne materie” oraz dzieło Clive'a Barkera pt. „Imajica” – wymienia.
Aby przypieczętować związek Olgi z literaturą, trzeba było jednak załatwić pewne formalności. Błogosławieństwa w tej kwestii udzieliła jej Stacja Kultura.
– Z powodu pandemii zamknięto pierwszy projekt, w którym miałam brać udział. Później okazało się, że biblioteka w Rumi potrzebuje wsparcia, a spośród wolontariuszy będących w podobnej sytuacji zdecydowano się wybrać mnie. Co tu dużo mówić, to było dopasowanie prosto z nieba! Jestem bardzo wdzięczna, że tu pracuję – przyznaje nasza rozmówczyni.
Będąc wolontariuszem, Olga zajmuje się dokładnie tym samym, co wieloletni pracownicy biblioteki. Można ją spotkać w strefie zwrotów, między regałami oraz w wypożyczalni, gdzie wybiera i wydaje książki.
– Można powiedzieć, że jestem wszędobylska. Chętnie rozmawiam z czytelnikami, dobrze rozumiem język polski, chociaż częściej odpowiadam po angielsku – zaznacza. – Myślę, że kulturowo Polska i Ukraina są bardzo zbliżone, dlatego czuję się tu jak w domu. Pomaga w tym także podobieństwo językowe. Zjawiskiem, które mnie zachwyca, są... dziki! To niesamowite, że chodzą po mieście i dają się obserwować i podziwiać. Zadziwiła mnie również bardzo śnieżna zima. Byłam absolutnie przekonana, że w Pomorskiem nie ma szans na śnieg. Zdarzają mi się też zabawne sytuacje, kiedy ludzie biorą mnie za kogoś, kto płynnie mówi po polsku – dodaje z uśmiechem.
Stacja Kultura umożliwiła również przyjazd innemu społecznikowi. Przez najbliższy rok w rumskiej bibliotece będzie można spotkać Elniza Isajewa – obywatela Azerbejdżanu, który na wolontariacie zjadł już zęby.
– Skończyłem prawo, byłem młodzieżowym delegatem ONZ do spraw pokoju na świecie, brałem udział w licznych kursach i warsztatach, m.in. „Szkoła konfliktu” czy „Stop mowie nienawiści”. Na drugim roku studiów wraz z kolegami otworzyliśmy poradnię prawną, udzielając ludziom darmowej pomocy. Wolontariat umożliwia mi bycie nauczycielem, współpracę z różnymi osobami, pracę z dziećmi i odkrywanie całego świata – podkreśla Elniz.
Szukając swojego miejsca na Ziemi, Elniz natrafił w internecie na program Wolontariatu Europejskiego. Doświadczenie, jakim jest praca w Stacji Kultura, wydało mu się na tyle interesujące, że nie upłynęło dużo czasu, a społeczna aktywność Azerbejdżanina przeniosła się do Rumi. Nie oznacza to jednak, że działalność Elniza skupia się wyłącznie na książkach.
– Oprócz tego, że przyjmuję zwracane przez czytelników książki, prowadzę English Conversation Club w formie małych grup, zarówno dla dorosłych, jak i dla młodzieży. Prowadziłem takie zajęcia w Baku American Center, głównie z uczniami szkół średnich, i uważam ten okres pracy z młodzieżą za najlepszy w moim życiu – przyznaje nasz rozmówca.
W wolnym czasie wolontariusz dla odmiany… czyta, i to głównie po angielsku. Jego ulubionym tytułem jest „Jeden dzień” Davida Nichollsa. Niewiele mniejszą sympatią Azerbejdżanin darzy Dana Browna i jego narrację. To jednak nie koniec jego aktywności, ponieważ dość nieoczekiwanie polska przyroda i klimat skłoniły Elniza do regularnego biegania. Oprócz tego lubi oglądać seriale oraz gotować. Na liście jego pasji można znaleźć także grę w piłkę nożną, spacery oraz robienie zdjęć.
– Polska jest dużo chłodniejsza niż Azerbejdżan. Nigdy w życiu nie byłem w miejscu, w którym robi się ciemno już o godzinie 16.00. Było to dla mnie trudne i niespodziewane. Inna ciekawa sprawa to lokalne różnice pogodowe, nawet pomiędzy dzielnicami Gdyni, w której obecnie mieszkam. Podczas gdy w jednej są śnieżne zaspy, w innej może w ogóle nie być śniegu. To było dla mnie dziwne – zauważa Elniz Isajew. – Moi polscy znajomi twierdzą, że pogoda wpływa na ludzi, przez co zimą mogą wydawać się chłodni, ale latem są bardzo ciepli i przyjaźni. To chyba trafna opinia – podsumowuje.