Z okazji 77. rocznicy Powstania Warszawskiego mieszkańcy Rumi oddali hołd polskim bohaterom – uczestnikom największego zrywu ruchu oporu w okupowanej Europie. Uroczyste obchody tradycyjnie odbywały się pod pomnikiem Armii Krajowej, przy ul. Żwirki i Wigury.
Podobnie jak w innych polskich miastach rumskie syreny alarmowe zawyły w niedzielę 1 sierpnia o godzinie „W”. Dźwięk ten miał przypomnieć wszystkim o bohaterskiej postawie i nierównej walce z okupantem, której 77 lat temu podjęły się tysiące Polaków mieszkających w Warszawie.
Po uczczeniu poległych minutą ciszy nastąpiło składanie kwiatów i zniczy, w którym uczestniczyło kilkadziesiąt osób, w tym: delegacja władz powiatowych, obaj zastępcy burmistrza Rumi oraz miejscy radni. Ponadto wiceburmistrz Piotr Wittbrodt odczytał przygotowane na tę okazję słowa rumianina i Powstańca – Bogumiła Sabiłły (pseudonim „Muś”).
W dniu wybuchu Powstania Warszawskiego 1 VIII 44 miałem 13 lat.
Razem z ojcem stawiliśmy się w miejscu zbiórki jako członkowie podziemnej organizacji wojskowej „Jerzyki”. Byłem łącznikiem dowódcy okręgu „W-wa”.
Po 5-letnim piekle niemieckiej okupacji w Warszawie – nie pytaliśmy znajomych i najbliższych o zdanie. Wiedzieliśmy jedno: tak trzeba.
W życiu każdego nawet młodego człowieka są też sprawy poważne, a nieraz bardzo ważne.
Trzeba dziś bronić sumienia i nieraz wprost zdrowego rozsądku przed modnymi „mądrościami” obyczajowymi.
Powiedzieć sobie i innym młodym: tak trzeba.
A może przyjdzie bronić godności i dobrego imienia Polaka. Mówi się wtedy tylko jedno: tak trzeba.
Z okazji obchodów odsłonięte zostały tablice przedstawiające biogramy Powstańców z Rumi: Bogumiła Zygmunta Sabiłły oraz Aleksandry Jadwigi Dąbrowskiej. Ekspozycja powstała dzięki współpracy urzędu miasta z Muzeum Powstania Warszawskiego. Natomiast na 11-metrowym maszcie, który zdobi rondo rotmistrza Pileckiego, zawisła flaga z symbolem Polski Walczącej.
Dzięki współpracy z przedstawicielem Muzeum Powstania Warszawskiego pracownikom urzędu miasta udało się ustalić, że w Rumi mieszka dwoje zasłużonych Powstańców.
Bogumił Zygmunt Sabiłło urodził się w 1931 roku w Baranowiczach (woj. nowogródzkie ówczesnej II RP). Był uczniem szkoły powszechnej oraz uczestnikiem tajnych kursów z zakresu historii, geografii i łaciny. Po zajęciu Pińska przez sowietów, co nastąpiło 18 września 1939 roku, przedostał się wraz z matką i młodszym bratem do Warszawy. W stolicy odnaleźli się z ojcem Zygmuntem, który po aresztowaniu grupy oficerów i pracowników PKU przez sowietów zbiegł z konwoju w Kamieniu Koszyrskim (obwód wołyński). Rodzina zamieszkała początkowo w wynajętym mieszkaniu przy ul. Wilczej.
W 1939 roku, jako 8-latek, Bogumił Sabiłło wstąpił do Armii Krajowej. Do konspiracji został wprowadzony przez ojca, Zygmunta Sabiłłę, będącego podporucznikiem Armii Krajowej. Chłopiec otrzymał pseudonim „Muś”, było to zdrobnienie od drugiego imienia – Zygmuś. Przeszedł szkolenia wojskowe w lasach koło Otwocka, gdzie odbywały się zajęcia tajnej podchorążówki. W Powstańczym Oddziale Specjalnym „Jerzyki” pełnił funkcję łącznika komendanta okręgu.
W trakcie powstania, kiedy to miał 13 lat, do jego zadań należało przenoszenie rozkazów, meldunków oraz wyposażenia wojskowego. Po powstaniu został wyprowadzony z Warszawy wraz z ludnością Woli, drogą prowadzącą przez obóz przejściowy w Pruszkowie (Dulag 121), i wywieziony do Niemiec. Powrócił jednak do Polski, kilkukrotnie zmieniał miejsce zamieszkania, by ostatecznie osiąść w Rumi. Za swoje działania na polu walki został odznaczony „Medalem za Warszawę 1939-1945” oraz „Medalem Zwycięstwa i Wolności 1945”.
Aleksandra Sychowska „Oleńka”, z domu Dąbrowska, urodziła się 20 lutego 1922 roku w Warszawie. Wspólnie z rodzicami – Kazimierzem i Marceliną – mieszkała przy ul. Zajęczej 13.
Po wybuchu Powstania Warszawskiego włączyła się jako ochotniczka do prac pomocniczych i budowy barykad na terenie Elektrowni Powiśle. Tam spotkała Jadwigę Marszałkową „Zbyszkę” (kolportowała ona prasę powstańczą), z którą później współpracowała w ramach działań konspiracyjnych. Do Armii Krajowej została wprowadzona przez pracującą w Delegaturze Rządu matkę koleżanki i sąsiadki – Hanki Zadrożnej. Obie dziewczęta składały przysięgę w połowie sierpnia 1944 r. Wraz z „Hanką” pełniły funkcję łączniczek na terenie Śródmieścia.
Po upadku Powstania, co nastąpiło 2 października 1944 roku, z rozkazu por. Natalii Żukowskiej „Oleńka” wyszła z Warszawy u boku Jadwigi Marszałek „Zbyszki” z zadaniem kurierskim udania się do Lublina. Obie łączniczki otrzymały dokumenty, pocztę i zaopatrzenie, a następnego dnia (3 października) opuściły miasto wraz z ludnością cywilną. Ich trasa wiodła przez Komorów, Częstochowę, Kielce i Opatów. Przejście frontu nastąpiło na Przyczółku Sandomierskim. Okopy niemieckie łączniczki przekroczyły niezauważone, jednak wkrótce zostały zatrzymane przez wojska radzieckie i aresztowane jako szpiedzy przez NKWD, a następnie po przesłuchaniach przekazane władzom polskim – UB. Zostały osadzone w więzieniu na Zamku Sandomierskim. „Oleńka” została zwolniona z aresztu prewencyjnego 19 stycznia 1945 roku, a „Zbyszka” dzień wcześniej, ponieważ nie znaleziono przy nich dowodów przynależności do AK.
Po wojnie Aleksandra Sychowska zamieszkała w Kościerzynie. Pracowała jako księgowa w Wydziale Finansów tamtejszego urzędu gminy, a później jako instruktor w Kościerskim Domu Kultury – głównie na terenach wiejskich powiatu. Wolny czas spędzała na uprawianiu działki. Interesowała się też współczesną polityką, a swoje przemyślenia na ten temat opisywała w wierszach. Ma dwóch synów, pięcioro wnucząt oraz czworo prawnucząt. Do Rumi przeprowadziła się w 1998 roku. Zamieszkała u młodszego syna, w domu przy ul. Żołnierzy I Dywizji Wojska Polskiego, co biorąc pod uwagę jej powstańczą przeszłość, wydaje się nieco symboliczne. Obecnie, z racji wieku, Aleksandra Sychowska jest mocno schorowana – z trudem się porusza, niewiele też widzi – dlatego wymaga niemal całodobowej opieki.